Teraz w Polsce jest idealny moment, żeby je przypomnieć. Trochę bowiem tak, jak nienaturalnie zbudowany człowiek poszukuje u krawca odpowiedniego kroju garnituru, tak polski rząd stara się – co niełatwe – odpowiednio skroić konsolidację fiskalną, łącząc swój interes polityczny i długookresowe interesy gospodarcze kraju.
Badacze przeanalizowali wówczas 62 przypadki zacieśnienia polityki fiskalnej od 1960 r., czyli okresów, w których deficyt finansów publicznych został obniżony o przynajmniej 1,5 proc. produktu krajowego brutto (nie uwzględniając wahań cyklicznych).
Z nich wyodrębnili 16 przypadków, w których reformy zakończyły się sukcesem, czyli trwałym obniżeniem deficytu lub długu publicznego. Jakie wyciągnęli wnioski?
Przy reformach zakończonych sukcesem obniżenie deficytu w 70 proc. opierało się na obniżkach wydatków, a w 30 proc. na zwiększeniu dochodów. W pozostałych przypadkach ta relacja wynosiła 45 do 55 proc. Co więcej, udane konsolidacje fiskalne po stronie wydatkowej polegały głównie na cięciach (lub zamrożeniu) transferów socjalnych i płac w budżetówce, nieudane zaś – na obniżeniu publicznych wydatków inwestycyjnych.
Po stronie dochodowej wyższe wpływy przy udanych reformach generowane były przez podatki od firm i podatki pośrednie (VAT, akcyza) zaś przy reformach nieudanych – dodatkowo przez podatki PIT i składki na ubezpieczenia społeczne.