Mistrzostwa propagandy

Pomysł, żeby w czasach lawinowego narastania długu publicznego obniżyć, a nie podnosić ograniczające go ustawowe limity, jest mistrzostwem świata propagandy

Aktualizacja: 01.12.2010 18:13 Publikacja: 01.12.2010 00:46

Tylko pozornie oznacza to pełne wyjście w stronę postulatów ekonomistów, którzy narzekają, że nikt nie panuje nad deficytem budżetu i długiem.

Mistrzostwa propagandy są efektem kolejnych zabiegów z dziedziny kreatywnej księgowości. Zapisane w ustawie o finansach publicznych progi zadłużenia, które mają zostać obniżone, nie obejmowałyby zobowiązań wynikających z reformy emerytalnej z 1998 roku. Zmiany oznaczałyby, że rząd przyjmuje odpowiedzialność tylko za długi wynikające z bieżących wydatków sektora publicznego, a koszty emerytur zostawia następnym pokoleniom. Nieco wcześniej z długu wyłączono już zobowiązania wynikające z finansowania inwestycji drogowych.

Ten pomysł ma także dobre strony. Zmusza rząd do pilnowania wysokości bieżących wydatków (z czym gabinet Tuska ma problemy) i nie likwiduje korzyści, jakie dla przyszłości państwa niosą fundusze emerytalne. Są też problemy. Jak liczyć zobowiązania wynikające z reformy emerytalnej? Już teraz Ministerstwo Finansów szacuje je o kilkadziesiąt mld zł wyżej niż ekonomiści. I czy rząd po zakończeniu batalii o OFE nie zażąda np. wyłączenia z długu kosztów reformy służby zdrowia?

Jednak najważniejsze pytanie dotyczy Brukseli. Jeżeli jej pomysł się nie spodoba, to całe te mistrzostwa propagandy trzeba będzie odwołać.

***

Tylko pozornie oznacza to pełne wyjście w stronę postulatów ekonomistów, którzy narzekają, że nikt nie panuje nad deficytem budżetu i długiem.

Mistrzostwa propagandy są efektem kolejnych zabiegów z dziedziny kreatywnej księgowości. Zapisane w ustawie o finansach publicznych progi zadłużenia, które mają zostać obniżone, nie obejmowałyby zobowiązań wynikających z reformy emerytalnej z 1998 roku. Zmiany oznaczałyby, że rząd przyjmuje odpowiedzialność tylko za długi wynikające z bieżących wydatków sektora publicznego, a koszty emerytur zostawia następnym pokoleniom. Nieco wcześniej z długu wyłączono już zobowiązania wynikające z finansowania inwestycji drogowych.

Opinie Ekonomiczne
Dan Jørgensen: Koniec z energetycznym szantażem Rosji
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Jak zostać prezydentem
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Koniec bajek. Dług zaczyna nam ciążyć
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Bunkrów nie ma, ale też jest...
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg. Gospodarczy iluzjoniści