Partnerem debaty jest ARP SA
Do Sejmu po głosowaniach w Senacie wróciły przepisy tzw. tarczy 4.0. Zapisano w niej kolejne formy pomocy dla firm. Jednak zanim wejdą one w życie przedsiębiorcy mogą korzystać z już funkcjonujących instrumentów np. z tarczy 3.0 pozostających w gestii Agencji Rozwoju Przemysłu oraz tych finansowanych z funduszy UE w ramach tzw. Funduszowego Pakietu Antywirusowego przygotowanego przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej (MFiPR).
Ich przybliżenie ma na celu debata zorganizowana przez „Rzeczpospolitą", a o tym, że pomoc jest potrzebna mówili sami przedsiębiorcy jak Maciej Mąka, współwłaściciel firmy HMH Hardek Mąka Hardek Sp. j. To rodzinna firma działająca od 2007 r. Zajmuje się produkcją ciast, ciastek, lodów oraz tortów artystycznych. Firma jest producentem słynnych „kremówek wadowickich". Swe produkty sprzedaje w lokalach firmowych w Wadowicach i Krakowie oraz do sieci handlowych, jak i dużej grupy kawiarni, cukierni, restauracji i hoteli.
Skutki lockdownu
- Nasza firma jest średnia. Zatrudniamy ok. 120 osób. Działamy w trzech województwach. Podczas pierwszych dwóch miesięcy pandemii musieliśmy zamknąć kawiarnie. Nasi klienci: sale konferencyjne, domy weselne, hotele też zostały zamknięte i zostaliśmy bez przypływu gotówki na dwa miesiące. Dlatego pomoc, najpierw z Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), była dla nas niczym kroplówka. To był najtrudniejszy okres. Drugi etap jest teraz. Możemy już otworzyć nasze punkty. Działalność wznawia też część naszych klientów, ale na to żebyśmy wrócili do poziomu sprzed pandemii będziemy potrzebowali lat – mówił Maciej Mąka. Tłumaczył, że spółka straciła wielu klientów. - Sieci hotelowe do dziś są zamknięte, a nasze straty to pochodna strat naszych klientów - wskazywał.
Kryzys pogrążył też branżę transportu drogowego. - Transport drogowy mocno odczuł lockdown. Spowodował on maksymalne ograniczenie konsumpcji, poza produktami codziennej potrzeby. Zwolnił handel krajowy i międzynarodowy. Powstał „łańcuszek", który ciągnął za sobą ograniczenia w zapotrzebowaniu na transport. W wielu małych firmach, które opierały się na jednym poddostawcy wszystkie samochody stały. Jak pokazują dane pomiaru ruchu ciężarówek na autostradach niemieckich, spadek w okresie od połowy marca do połowy kwietnia, wyniósł 18 proc. A spadek ruchu samochodów ciężarowych z Polski to niemal 30 proc. – mówił Marcin Wolak, prezes Polskiego Instytutu Transportu Drogowego.