Negatywny sentyment na globalnych rynkach finansowych zachowuje się niczym mityczna Hydra. Osobom, które mity greckie darzą mniejszą estymą, przypomnę, że Hydra była stworem o tyle trudnym do anihilacji, iż w miejsce odciętej głowy wyrastały jej dwie, a nawet trzy kolejne.
I tu pojawia się mocna analogia do bieżącej sytuacji rynkowej. Okazuje się bowiem, że gdy znika istotny czynnik ryzyka rynkowego, to na jego miejsce szybko pojawia się kolejny, a potem kolejny i kolejny...
Dobrze ilustrują to wydarzenia minionych miesięcy. Jeszcze niedawno wszyscy tłumaczyli zawirowania rynkowe sytuacją w północnej Afryce. Inwestorzy czekali z nadzieją na to, że jak ustabilizuje się sytuacja w tym regionie, to rynki finansowe wyjdą na prostą.
Niestety, gdy ustabilizowała się sytuacja w Afryce, pojawiła się kolejna fala problemów na południu Europy. I znów wszyscy uwierzyli, że gdy wyjaśni się sprawa pomocy dla Grecji, sytuacja rynkowa się uspokoi.
Lecz gdy (przynajmniej na jakiś czas) wyjaśniła się sytuacja Grecji, rynki zaczęły nerwowo patrzeć na brak porozumienia w sprawie zwiększenia limitu długu USA.