Niedostosowanie kosztuje – oznacza konieczność płacenia kar albo nawet wypadnięcie z rynku. O tym, że od 2012 r. na kurzych fermach trzeba będzie wprowadzić większe klatki dla kur niosek polscy, i nie tylko polscy hodowcy wiedzieli od momentu wejścia naszego kraju do UE. Okres dostosowawczy był w tym przypadku wyjątkowo długi. Ale – jak się okazało – dla nas wciąż za krótki, bo według szacunków ok. 20 proc. producentów nie zdąży z wymianą klatek. I mamy problem, co zrobić z jajami, których od 1 stycznia 2012 r. nie będzie można wprowadzić do obrotu, bo kura w za małej klatce będzie naruszeniem unijnego prawa. Tymczasem polscy producenci, modernizując fermy, zamiast od razu dostosować się do przyszłych oczekiwań i szukać sposobów sfinansowania tych inwestycji, w większości kupowali klatki używane, bo tańsze – najczęściej z Niemiec, które proces wymiany zaczęły wcześniej. Perspektywa 2012 r. była bardzo odległa, więc nie było się czym przejmować. I teraz jest problem. A może być jeszcze większy, bo temat dobrostanu zwierząt hodowlanych, co wiąże się z zapewnieniem im lepszych warunków, robi się w Unii coraz bardziej istotny. To oznacza kolejne inwestycje. Kilka lat temu upadły płockie zakłady mięsne. To firma, która mimo okresu przejściowego nie dostosowała się do unijnych standardów i musiała przestać działać. Nasze „jakoś tam będzie” nie zadziałało...