Badanie przeprowadzono w ramach konkursu "Mama w pracy", który promuje firmy stwarzające najlepsze warunki dla matek i ojców. Także tych, którzy wracają do pracy po urlopie wychowawczym. Okazuje się jednak, że niektórzy nie mają do czego wracać, bo w firmie czeka już na nich wypowiedzenie.
Stąd pomysł nowego wiceministra pracy, by stworzyć przedsiębiorcom konkretne, finansowe zachęty do zatrudnienia takich rodziców, wydaje się chwalebny. Co więcej, można go potraktować jako odpowiedź na zarzuty, że decyzji o podniesieniu wieku emerytalnego nie towarzyszą inne działania - choćby takie, by zaktywizować osoby bierne zawodowo. W tym kobiety stanowiące gros z1,5 mln osób, które nie pracują, by móc spełniać obowiązki rodzinne.
Jednak nawet przy najbardziej chwalebnych intencjach warto spytać o ich ekonomiczny sens - szczególnie w sytuacji gospodarczej niepewności, do tego w kraju, który nie należy do najbogatszych państw Unii Europejskiej.
Jak rozumiem, dopłaty do stanowisk tworzonych dla rodziców wracających z urlopów wychowawczych oraz dodatki do ich zarobków mają zachęcić kobiety do rodzenia dzieci bez obawy, czy znajdzie się potem dla nich praca. Z tym że najpierw trzeba zachęcić pracodawców (liczących przecież koszty) do tworzenia nowych stanowisk pracy. A to oznacza, że dopłaty muszą być odpowiednio atrakcyjne. Czy państwo na pewno będzie stać na takie wsparcie dla wszystkich rodziców wracających z urlopów wychowawczych? I czy faktycznie wszyscy takiego wsparcia potrzebują?
Nawet bogate państwa, które bardzo dbają o politykę prorodzinną, wspierają przede wszystkim liczniejsze rodziny. W tym bowiem przypadku powrót matki do pracy po odchowaniu trójki czy czwórki dzieci naprawdę graniczy z cudem. O ile rok czy dwa lata przerwy można łatwiej nadrobić, to po czterech, pięciu czy dziesięciu latach spędzonych z maluchami wypada się z rynku pracy na dobre. I na nic się zdadzą kończone w międzyczasie kursy czy studia podyplomowe - pracodawca pyta zwykle o praktykę. Takim matkom naprawdę trzeba pomóc w powrocie na rynek pracy. Co więcej da się to zrobić mniejszym kosztem. Jest więc szansa, że projekt przetrwa falę kryzysowych cięć.