Potem informował, że jego linia, która tak jak większość europejskich przewoźników europejskich ma zbyt dużo zamówionych samolotów, a zbyt mało pomysłów dokąd powinny latać będzie rosła „organicznie". Wreszcie zdecydował się na oddanie za darmo rządowi 49 proc. bośniackiego przewoźnika, które wcześniej kupił za 21 mln dolarów.
Wydawało się, że Turcy zdecydowali się na wyczyszczenie konta. No właśnie, ale przed czym? Przez tydzień nie było wiadomo.
I oto kolejny news na lotniczym rynku w Europie. I to taki, który przyćmił nawet spekulacje wokół tego, kto kupi portugalskiego przewoźnika TAP : Lufthansa, czy British Airways.
Otóż Temel Kotil wystartował po irlandzki Aer Lingus, mimo że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że podobnie jak to było w Locie nie może nawet marzyć o szansach na przejęcie większościowego pakietu w unijnym przewoźniku z tych samych powodów, z których nie powiodła się próba przechwycenia Lotu.
Aer Lingus ma dobrą sytuację. Lotnisko w Dublinie doskonale może spełniać rolę ważnego hubu (centrum przesiadkowego), czego desperacko szuka Kotil. Tyle, że w irlandzkim przewoźniku narodowym 29,4 proc udziałów ma niskokosztowy Ryanair, a rząd 25,4 proc. Sprawę dodatkowo jeszcze bardziej komplikuje fakt, że w gronie udziałowców Aer Lingus są jeszcze linie Etihad z Abu Zabi, które mają 3 proc udziałów. Reszta jest na giełdzie.