"Rz": Produkcja przemysłowa zaskoczyła nieprzyjemnie?
Maria Drozdowicz-Bieć:
– Niekoniecznie. Gdy popatrzymy na strukturę danych, to nie jest to tak ostre hamowanie, jak mogłoby się wydawać. Mamy spowolnienie, a nie gwałtowne załamanie. Spadki dotyczą przede wszystkim branż eksportowych i wydobywczych, co wynika z sezonu letniego oraz z ograniczenia inwestycji budowlanych. Przy czym spadki w motoryzacji i w firmach meblarskich związane są z sytuacją za granicą. A spadki w farmacji wynikają z polityki rządu. Przetwórstwo przemysłowe wolno, ale wciąż rośnie. To oznacza, że popyt konsumpcyjny na razie jeszcze nie hamuje. To widać także po cenach producentów: rosną w przetwórstwie przemysłowym, spadają w górnictwie.
Rząd wpłynął na kondycje farmacji przez usztywnienie marż?
Tak, firmy próbują podnosić teraz ceny. Ale im się to nie uda, zaczną więc ciąć wydatki na badania i rozwój. Efekt będzie taki, że staniemy się importerem leków.