Nie chcemy być telewizją

Jesteśmy portalem społecznościowym – przekonuje Maciej Sojka z kierownictwa YouTube.

Publikacja: 03.06.2013 23:47

Z raportu amerykańskiej firmy Pew Research Center's wynika, że YouTube zaczyna być konkurencją dla telewizji. Chcecie jej zagrażać? Bo w gruncie rzeczy YouTube to taki wielki cyfrowy śmietnik ze zbieraniną różnych treści.

Maciej Sojka:

Jesteśmy gigantyczną biblioteką, a nie śmietnikiem. Na śmietniku znajdujemy popsute rzeczy, a u nas się nic nie psuje. Wszystko jest poukładane, uporządkowane i leży na półkach. Rzeczywiście jest na nich wszystko, bo globalnie do YouTube trafia ok. 100 godzin nowych materiałów na minutę, a więc dziennie to więcej materiału wideo, niż wszystkie główne amerykańskie stacje telewizyjne wyemitowały w ciągu trzech ostatnich lat. Pozycjonujemy się jednak jako portal społecznościowy. Nie zwykły portal wideo – stragan, na którym wystawia się rzeczy i potem trzeba je reklamować, żeby ludzie w ogóle po nie przyszli. Uważam, że budowanie społeczności wokół treści oraz rekomendowanie tego, co użytkownik chce oglądać, za pomocą algorytmów bazujących na sygnałach społecznościowych, jest bardziej efektywne kosztowo niż reklamowanie się.

Początkowo to był portal kojarzony z muzyką.

Kojarzony może tak, ale w YouTube od samego początku było wszystko. Dziś coraz więcej jest w nim kanałów autorskich – gdyby zabrać z YouTube teledyski, okazałoby się, że sukces odnoszą dziś tam już przede wszystkim kanały, na których są pokazywane oryginalne treści. Taki sukces ostatnich miesięcy to komediowy kanał Abstrahuje TV. Trzech chłopaków udaje na nim różne postacie, próbując opisać świat ich zachowaniami. Ruszyli w październiku 2012, dziś mają już ponad 200 tys. subskrybentów.

Pozwolą im państwo, jak w USA, wprowadzić płatności i zarabiać nie tylko z reklam, ale także na subskrybentach?

Program pobierania płatności od subskrybentów został wprowadzony testowo w USA i na razie jeszcze go nie ma w Polsce.

A będzie?

Jeśli się przyjmie w USA, to pewnie będzie – wszystkie testowe produkty stopniowo startują także w innych krajach. Ale kiedy to się stanie, nie wiem.

Właściciele polskich kanałów na YouTube są tym w ogóle zainteresowani?

Są na polskim rynku podmioty, które czekają na możliwość pobierania opłat po to, by w końcu wejść na YouTube. Choć muszą jeszcze przemyśleć swoją strategię, bo widzimy, że zaczynanie budowania swojej obecności na YouTube od kanału płatnego nie jest dobrym posunięciem. Lepiej pozyskać odbiorców poprzez prowadzenie kanału otwartego i potem zachęcać te osoby do kanału płatnego, dając im tam w zamian za opłaty dodatkowe treści. Opcja płatna z założenia nie jest po to, by zrobić z treści dziś bezpłatnych na YouTube płatne, ale po to, by umożliwić produkowanie dla Internetu nowych rzeczy, których nie da się sfinansować z modelu reklamowego. To ma być metoda pomagająca tworzyć nowe treści, a nie zamykanie tych, które już na YouTube są.

Czemu w portalach z wideo w sieci nie ma tego, co ludzie najchętniej chcą oglądać: amerykańskich nowości filmowych i serialowych?

To będzie się zmieniać. Rynek reklamy wideo w sieci wciąż jest młody i pieniądze na ten segment wciąż wydawane są z budżetów na reklamę internetową, a nie z budżetów telewizyjnych. Więc są niższe, choć bardzo dynamicznie rosną. Dopiero gdy w tym sektorze pojawią się większe pieniądze, może się zacząć opłacać wrzucanie takich seriali na YouTube. Choć już dziś niektóre formaty trafiają do nas, gdy okazuje się, że już „zgrały się" w tradycyjnej telewizji, ale wciąż nie dotarły do widzów, do których mogą dotrzeć za naszym pośrednictwem. Prowadzimy teraz sporo takich rozmów, bo firmy zaczynają się nad tym zastanawiać. To jednak nie będą premiery najnowszych seriali, bo większość budżetów reklamowych wciąż trafia do największych stacji telewizyjnych. One mają największe budżety i są w stanie zablokować równoległą dystrybucję pewnych treści w Internecie.

Nadawcy tłumaczą, że gros ich wpływów pochodzi z pieniędzy za udostępnianie ich programów płatnych telewizjom. Że nie mogą podcinać gałęzi, na której siedzą.

Najwidoczniej zakładają, że będzie można jeszcze sprzedać subskrypcję platformy satelitarnej czy kablówki obecnemu 25-latkowi. A według mnie to będzie już prawie niemożliwe. Natomiast sprzedanie mu subskrypcji kanału na YouTube będzie realne. Jeśli nasz model subskrypcyjny się sprawdzi, najwięksi nadawcy staną przed pytaniem, czy nie lepiej sprzedawać programy za naszym pośrednictwem. Choć najpierw na pewno będą się starali to robić za pośrednictwem swoich kanałów, których zasięg i możliwości są jednak znacznie mniejsze niż YouTube. My jako platforma technologiczna dajemy ludziom rozmaite narzędzia.

A oni używają ich do wrzucania pirackich treści, które potem trudno z YouTube wyplenić.

Zupełnie nie tak to wygląda. My się chlubimy, że działamy w tym zakresie bardzo skutecznie. Nasz system buduje matematyczny model pliku wideo i kiedy dostajemy informację, że gdzieś na YouTube jest treść należąca do kogoś, a umieszczona tam bez jego wiedzy, skanujemy cały nasz portal i na wejściu ustawiamy filtry. O tym, jak gęste, decyduje właściciel praw. Może wybrać opcję „blokuj" – wtedy materiał jest usuwany i nie da się go wgrać na YouTube, może też jednak np. skorzystać z opcji „śledzenia": wtedy dostaje informację, gdzie jego plik się znajduje, jaki profil demograficzny ma widownia. Jest też opcja „monetyzuj". W jej ramach można wyszukać wszystkie fragmenty danego filmu i np. ustawić polecenie: „monetyzuj" dla fragmentów trwających poniżej dwóch minut, a pozostałe usunąć.

CV

Maciej Sojka jest od kwietnia 2012 r. szefem YouTube ds. pozyskiwania treści w Europie Środkowej i Wschodniej. Po tym, gdy odszedł ze spółki ITI Neovision (ówczesny właściciel platformy „n") w grudniu 2009 r. (był tam prezesem), doradzał firmom telekomunikacyjnym. Wcześniej był prezesem TVN 24.

Z raportu amerykańskiej firmy Pew Research Center's wynika, że YouTube zaczyna być konkurencją dla telewizji. Chcecie jej zagrażać? Bo w gruncie rzeczy YouTube to taki wielki cyfrowy śmietnik ze zbieraniną różnych treści.

Maciej Sojka:

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację