Moja radość nie trwała jednak długo, bo przypomniałem sobie, że system podatkowy w Polsce, delikatnie mówiąc, jest mało przyjazny.
Polska z opodatkowaniem swoich obywateli idzie raczej w stronę dużo bogatszych Niemiec czy Norwegii. Tam Dni Wolności Podatkowej wypadają nieco później niż u nas. Pozwolę sobie zauważyć, że my tak zamożni nie jesteśmy. To nie oznacza jednak, że podatki w bogatych krajach muszą być wysokie. Za oceanem, gdzie narodziła się idea tego dnia, już połowie kwietnia mogą zacząć pracować na siebie a nie na państwo. To oznacza ni mniej ni więcej tylko tyle, że jak się chce to można ulżyć obywatelom. A w Polsce ewidentnie się nie chce. Przykładów szukać daleko nie trzeba. Opisze jeden, którego zasadności nie jestem w stanie pojąć. Mimo, że usilnie się staram. Chodzi o składkę zdrowotną. Proszę sobie wyobrazić, że osoba, która pracuje na etacie, postanawia dodatkowo założyć działalność gospodarczą. Mimo, że pracodawca już za tę osobę składkę opłaca, ona sama z racji założenia działalności, musi zapłacić drugą. Bez względu na to czy osiąga dochody z tej działalności czy póki co, ma same straty. Nie ważne musi sobie opłacić kolejną składkę. Jeśli idzie dalej, rozwija się i zakłada spółkę, np. jawną, – bo tę najprościej – znowu płaci za siebie składkę zdrowotną. I nie ważne jest to, że zapłaciła już dwie takie. Teraz musi trzecią.
Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Przecież taka osoba, opłacająca trzy składki w kolejce u lekarza nie przeskakuje, co chwilę dwóch osób i nie jest w żaden sposób uprzywilejowana. Głośno dyskutuje się o współpłaceniu za usługi medyczne o słabej kondycji NFZ-tu. Niektórzy, krzyczą, że współpłacenie to granda i nie można do tego dopuścić. Krzyczeć zawsze można, szczególnie, gdy po cichu, klika razy z tej samej osoby ściąga się składkę. Zastanawiam się czy Panowie Posłowie wiedzą, że w naszym kraju jest mnóstwo osób, które wielokrotnie płacą tę samą składkę? Swoją drogą pytanie czy nie powinien zająć się tym Trybunał Konstytucyjny?
Chore? Dla mnie bez wątpienia. A dotyczy przecież zdrowia... Nie tylko jednak ta sprawa mnie denerwuje. Jest też wiele innych, ale z braku miejsca napisze tylko jeszcze o jednej. Rząd obiecuje nam, że za ileś tam lat obniży stawkę podatku VAT. Mami nas obniżką podatków. Zastanawiam się tylko, czy my ten jeden punkt procentowy jesteśmy w stanie odczuć. Niech rządzący zostawią sobie ten punkcik VATu. Niech go mają i się nim cieszą. Nam przydałoby się bardziej odmrożenie progu podatkowego, waloryzacja ulg na dzieci, czy chociażby podwyżka, skandalicznie niskiej, kwoty wolnej od podatku. W tej sprawie jakoś cicho. I tak od paru już lat. Zatem dzień Wolności Podatkowej w połowie roku nie powinien dziwić. Nie mieszkamy w państwie podatkowo przyjaznym obywatelom. I tyle.