Michał Kaczmarzyk: Mam kilka pomysłów na Lotnisko Chopina

W tym roku będzie strata – zapowiada dyrektor naczelny Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze Michał Kaczmarzyk.

Publikacja: 01.07.2014 05:17

Michał Kaczmarzyk: Mam kilka pomysłów na Lotnisko Chopina

Foto: materiały prasowe

Rz: Dzisiaj z PPL odchodzi ponad jedna czwarta załogi, która skorzystała z możliwości wzięcia wysokich odpraw. Nie obawia się pan, że funkcjonowanie największego polskiego lotniska zostanie zdezorganizowane?

Michał Kaczmarzyk

: Do odejść jesteśmy dobrze przygotowani, a praca PPL poprawi się po tej restrukturyzacji. Zmieniła się struktura organizacyjna firmy, jest o wiele bardziej spłaszczona. Wyeliminowane zostały dublujące się etaty. Już teraz mamy pozytywne sygnały ze strony linii lotniczych, poprawiły się nasze relacje i nie mówię jedynie o naszym największym kliencie — Locie, ale i liniach które rzadziej korzystają z naszego lotniska. Szybciej podejmujemy decyzje, nie dublujemy już w firmie zakresu obowiązków. Wcześniej zdarzało się, że decyzje w ważnych sprawach nie były podejmowane miesiącami, albo wcale.

Z PPL odchodzą nie tylko pracownicy administracji, ale i operacyjni, o których mówił pan wcześniej, że są potrzebni. Czy rzeczywiście we wtorek nie będzie zakłóceń w funkcjonowaniu lotniska Chopina?

Rzeczywiście, odchodzi duża część pracowników operacyjnych i jest to dla mnie pewnym zaskoczeniem, bo warunki, jakie te osoby miały w PPL były naprawdę bardzo dobre i trudno będzie na rynku znaleźć choćby zbliżone warunki. Żeby nie odczuć ich braku, wzorem nowoczesnych lotnisk zdecydowaliśmy się na outsourcing obsługi parkingów, obsługi administracyjnej kilku obiektów, oraz część kontroli bezpieczeństwa także przy przejściach służbowych i bramach wjazdowych na lotnisko.

To wyjście tańsze, czy lepsze?

Jakość będzie taka sama jak dotąd. Koszty o wiele niższe, najczęściej o ok 50 proc. Natomiast część etatów odtworzymy bo czuję konieczność wpuszczenia do PPL „świeżego powietrza". Wymieszanie starej dobrej kadry z profesjonalistami, którzy w PPL nie pracowali, powinno dać dobry efekt.

W tym roku, pierwszym pełnym po „odlocie" Ryanaira do Modlina, skąd operował przed remontem pasa, Lotnisko Chopina notuje spadek ruchu w porównaniu z 2013. Kiedy uda się wrócić do kategorii lotnisk obsługujących ponad 10 mln pasażerów?

W tym roku z pewnością będzie to poniżej 10 mln. Także i w 2015 trudno będzie wyjść ponad 10 mln. nasz wynik jest związany także z wymogami restrukturyzacji LOTu, który dopiero pod koniec 2015 będzie mógł znowu rozwijać siatkę połączeń. Warto też zauważyć,że nie mamy już Ryanaira, który dał nam w 2013 roku ok 10 proc. ruchu — 1,1 mln pasażerów.Trudno będzie szybko zastąpić takiego przewoźnika.

Jednocześnie PPL inwestuje. Będziemy mieć w Warszawie drugą część terminala, hotel. Kiedy to wszystko będzie otwarte dla pasażerów?

Terminal ruszy zgodnie z planem w przyszłym roku, jeszcze przed sezonem letnim. Dla hotelu — szukamy wykonawcy, który dokończy budowę. To trudna inwestycja, ale zainteresowanie, żeby ją dokończyć na rynku jest duże, mamy w czym wybierać i powinniśmy znaleźć firmę, która będzie potrafiła trzymać się naszego budżetu. To pilna sprawa i musimy jak najszybciej oddać parkingi, bo brakuje dziś miejsc postojowych na lotnisku.

Jaką ma pan prognozę wyniku na ten rok?

Rok 2014 będzie kolejnym, w którym PPL odnotuje stratę, tym razem wynikającą z restrukturyzacji i masowych zwolnień pracowników. Na same odprawy dla osób, które odeszły z końcem czerwca wydamy ok 150 mln złotych. Do końca roku ta kwota może wzrosnąć nawet o 100 mln. Te koszty pozwolą nam w kolejnych latach poprawić wyniki i będziemy mogli porównać się z najlepszymi lotniskami w Europie.

Co w takim razie proponuje pan tym, którzy zostaną. Będą obniżki płac, podwyżki?

Negocjujemy ze związkami nowy układ zbiorowy. Wyznaczyliśmy sobie czas do końca września na powstanie nowego dokumentu. Rozmowy przebiegają w znacznie lepszej atmosferze, niż było to w kwietniu, kiedy pracownicy grozili strajkiem. Chciałbym, żeby PPL zatrudniał 1,4- 1,5 tys. osób w miejsce 2,2 tys. które pracowały do 30 czerwca. I będzie naprawdę dobrym pracodawcą, nawet jak na warszawskie warunki.

Czyli będziemy mieli nowoczesne lotnisko, poprawią się warunki przesiadkowe. Restauracje będą tańsze, bo pojawi się konkurencja. Co jeszcze obieca pan pasażerom?

Ułatwienia przy odprawach, gdzie nie trzeba będzie stać w kolejkach, tylko wszystkie formalności, łącznie z nadaniem bagażu załatwi się w e-kiosku. I rzeczywiście komercyjna część lotniska dotychczas była niewielka. Po rozbudowie terminala część handlowa się zwiększy. I kiedy rozmawiam z firmami, które zamierzają się tam pojawić stawiam nacisk na ceny, bo to prawda: jest drogo, a chciałbym aby ceny były jak najbardziej zbliżone do „miasta". Chcemy więc doprowadzić do tego, aby ceny zachęcały do korzystania z usług, a nie szukania alternatywnych możliwości.

Pasażerowie latający z Warszawy unikają przesiadek w Paryżu, a chętnie wybierają Zurich, Kopenhagę i Monachium. Które europejskie lotnisko jest dla pana wzorem?

Na lotnisku w Zurychu, czy Monachium też czuję się dobrze. Ale nie mam wątpliwości,że Warszawa po zakończeniu inwestycji będzie miała jeden z najnowocześniejszych lotnisk w Europie. Mam jeszcze kilka pomysłów zwiększenia powierzchni biznesowej, co powinno spowodować, że Lotnisko Chopina stanie się jednym z tych, które pasażerowie wybierają na przesiadki. Ale każdy port, który chce się liczyć musi mieć dwie linie bazujące na stałe. Musimy wspólnie z LOT-em promować Warszawę, jako port tranzytowy. Dzisiaj czas na przesiadkę w ramach strefy Schengen zajmuje 35 minut, co jest jednym z najlepszych wyników w Europie.

Na co pójdą rezerwy, które odłożył pan po objęcie stanowiska dyrektora naczelnego zimą tego roku?

Mają zabezpieczyć nas w sytuacji, kiedy firma musiałaby wypłacać jakiekolwiek roszczenia i odszkodowania. A są ich tysiące. My mamy rezerwę, która powinna je pokryć. Druga kwestia, to nieuregulowany status nieruchomości na których lotnisko funkcjonuje. Firma wiedziała o tym od dawna i na to również potrzebujemy środki. I stąd się wzięła strata za zeszły rok która wyniosła 318 mln złotych. Te sprawy trzeba załatwić. Ale samo lotnisko będzie dochodowe. Na samym budżecie wynagrodzeń od przyszłego roku będziemy oszczędzać po 100 mln złotych rocznie.

Rozmawiała Danuta Walewska

Michał Kaczmarzyk

jest szefem PPL od lutego 2014 r. Absolwent Global ACI-ICAO Airport Professional Accreditation Program na Concordia University w Montrealu oraz Szkoły Głównej Handlowej. Pracował w PwC, Agencji Rozwoju Przemysłu i UOKiK. Był prezesem LOT ?Cargo i LS Airport Services.

Rz: Dzisiaj z PPL odchodzi ponad jedna czwarta załogi, która skorzystała z możliwości wzięcia wysokich odpraw. Nie obawia się pan, że funkcjonowanie największego polskiego lotniska zostanie zdezorganizowane?

Michał Kaczmarzyk

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację