Rz: Dzisiaj z PPL odchodzi ponad jedna czwarta załogi, która skorzystała z możliwości wzięcia wysokich odpraw. Nie obawia się pan, że funkcjonowanie największego polskiego lotniska zostanie zdezorganizowane?
Michał Kaczmarzyk
: Do odejść jesteśmy dobrze przygotowani, a praca PPL poprawi się po tej restrukturyzacji. Zmieniła się struktura organizacyjna firmy, jest o wiele bardziej spłaszczona. Wyeliminowane zostały dublujące się etaty. Już teraz mamy pozytywne sygnały ze strony linii lotniczych, poprawiły się nasze relacje i nie mówię jedynie o naszym największym kliencie — Locie, ale i liniach które rzadziej korzystają z naszego lotniska. Szybciej podejmujemy decyzje, nie dublujemy już w firmie zakresu obowiązków. Wcześniej zdarzało się, że decyzje w ważnych sprawach nie były podejmowane miesiącami, albo wcale.
Z PPL odchodzą nie tylko pracownicy administracji, ale i operacyjni, o których mówił pan wcześniej, że są potrzebni. Czy rzeczywiście we wtorek nie będzie zakłóceń w funkcjonowaniu lotniska Chopina?
Rzeczywiście, odchodzi duża część pracowników operacyjnych i jest to dla mnie pewnym zaskoczeniem, bo warunki, jakie te osoby miały w PPL były naprawdę bardzo dobre i trudno będzie na rynku znaleźć choćby zbliżone warunki. Żeby nie odczuć ich braku, wzorem nowoczesnych lotnisk zdecydowaliśmy się na outsourcing obsługi parkingów, obsługi administracyjnej kilku obiektów, oraz część kontroli bezpieczeństwa także przy przejściach służbowych i bramach wjazdowych na lotnisko.