– Eksportujemy produkty mleczarskie do 80 krajów. W br. baza surowcowa i rynki ułożyły się tak, że koronawirus nie wpłynął na naszą działalność. Przez 60 dni surowce były tanie i w kwietniu oraz maju osiągnęliśmy dobre wyniki. Rynki zbytu były też otwarte pod względem transportu – mówił Olgierd Meysztowicz, prezes Laktopolu.
– Polska na pandemii zyskała, gdyż mamy renomę solidnego dostawcy, kraju, który dostarcza żywność dobrej jakości i ciągle jeszcze tanią. Pomaga nam położenie geograficzne. Teraz wszyscy na świecie szukają alternatywnych dostaw produktów i surowców. To moment, w którym pandemia zadziałała jak wielkie światowe targi. Wiele polskich firm wysyła próbki. Kontrahenci sprawdzają jakość towaru i czas dostaw. To dla nas szansa – tłumaczył Bartosz Urbaniak, szef bankowości agro BNP Paribas na Europę Środkowo-Wschodnią i Afrykę. Spora część zapytań napłynęła do Polski sama. – To importerzy szukają polskiej żywności. Często chodzi o produkty, które my przed pandemią chcieliśmy sprzedać. Teraz więc interesy obu stron się w pełni pokrywają – dodał Urbaniak.
– Notujemy wzmożone zainteresowanie polską żywnością. W Europie na produkty bio i organiczne. Dotyczy to też Japonii i Tajwanu. W Afryce i na Bliskim Wschodzie rośnie zainteresowanie polskim mięsem. Tak jest m.in. w przypadku Arabii Saudyjskiej, Libanu i ZEA. Kraje te chcą uzupełniać strategiczne rezerwy żywności poprzez wskazanych przez rząd importerów – mówił Łukasz Grabowski z PAIH. Jak wskazywał, na rynkach Ameryki Płn., m.in. w USA, rośnie zapotrzebowanie na polską wieprzowinę, a w Azji Płd.-Wsch. sprzedają się produkty z długim terminem ważności, jak mrożonki. – Co piąte zapytanie skierowane do nas w br. dotyczyło możliwości ekspansji i wsparcia rodzimego sektora spożywczego. Dominują zapytania ze strony MŚP – podkreślał ekspert PAIH.
– Od strony popytowej nasze firmy nie powinny mieć kłopotów ze zbyciem nadwyżek żywności. To, co może być przeszkodą, to rosnące wymagania wobec importerów z naszej części świata, szczególnie na rynku amerykańskim. Pojawiają się nowe wytyczne dotyczące choćby łańcuchów dostaw i weryfikacji tego, od kogo pochodzi pierwotny zakup – analizował Andrzej Osiński, prezes Bisnode.
– W przypadku obostrzeń regulacyjnych pojawiają się one też na rynku wewnętrznym, by wspomnieć planowane wprowadzenie zakazu uboju rytualnego, co niewątpliwie negatywnie wpłynie na eksport mięsa np. do krajów Zatoki Perskiej – zauważył Piotr Her. – Teraz polską branżę drobiarską czeka trzęsienie ziemi związane z tym zakazem – dodał. – W tej sprawie potrzebny jest kompromis. Sytuacja na światowym rynku mięsa jest dość napięta i jeśli nie pojawiają się zakłócenia instytucjonalne, jak np. wojna celna na linii USA–Chiny, to produkty mięsne znajdą swych odbiorców, co pokazał już pierwszy kryzys w Polsce związany z zakazem uboju rytualnego – oceniał Urbaniak.
Nowe podejście
– W celu zapewnienia stabilności łańcuchów dostaw musimy kierować się innowacjami. To nie jest proces, który rozpoczął się wraz z pandemią. Dlatego też firmy logistyczne były gotowe z dnia na dzień przejść na procedury zdalne, wymianę danych. Logistyka będzie podążała za zmianami w globalnym handlu żywnością. Dla naszych klientów tak samo ważna jak fizyczne dostarczenie jest wymiana danych. Cała logistyka typu cross border wychodząca z Polski to duża szansa dla naszej gospodarki – mówił Anioł.