Ropa staniała tuż po decyzji OPEC o utrzymaniu poziomu wydobycia i tanieje nadal. To chyba dobra wiadomość dla kierowców?
Andrzej Szczęśniak: Zdecydowanie tak. Jeśli nie będzie jakichś spektakularnych wahań kursu dolara wobec złotego, to każdy dolar spadku cen na baryłce daje nam spadek o 2,5 grosza na litrze paliwa. Teraz koszt ropy w litrze E95 wynosi 1,8 złotego, więc w tej sytuacji do końca roku spodziewałbym się spadku o ponad 20 groszy na litrze. Oczywiście obniżki cen przy dystrybutorach widać z pewnym opóźnieniem. Zdarza się, że notowania ropy spadają w ciągu jednego dnia nawet 5–7 dolarów na baryłce, ale trzeba poczekać kilka tygodni, aby przełożyło się na to, co płacą kierowcy na stacjach. Sądzę jednak, że już za jakieś dwa tygodnie zapłacimy wyraźnie mniej.
Jaka jest prognoza cenowa na pierwsze sześć miesięcy 2015 r.?
Zdecydowanie spadki. Cena ropy powinna wahać się w granicach 60–70 dol. za baryłkę. To oznacza, że za litr E95 zapłacimy 4,5 zł, a nawet mniej. Ale znów z zastrzeżeniem, że złoty nie osłabi się wobec dolara.
Notowania ropy mogą zejść nawet do poziomu 40 dol. za baryłkę. Pod warunkiem jednak, że ani Europejski Bank Centralny, ani Rezerwa Federalna nie poluzują polityki pieniężnej. Jeśli poluzują, pieniądze ponownie wpłyną na rynki towarowe i czekałaby nas zwyżka cen. Przykład z 29 czerwca 2012 r. był bardzo charakterystyczny. Wtedy cena ropy wzrosła o 7,5 dol. (około 10 proc.) i była to właśnie reakcja na decyzję EBC o poluzowaniu polityki pieniężnej. Potem przyszła podobna reakcja amerykańska i ceny dalej poszły w górę. Teraz sytuacja może się powtórzyć, ale raczej nie tak nagle, tylko po pewnym czasie. Bo bilans ropy na rynkach światowych wcześniej czy później zacznie się normować.