Rz: Stany Zjednoczone wznawiają stosunki dyplomatyczne z Kubą. Czym reżim kubański różnił się od innych reżimów komunistycznych?
Irena Lasota: Wprowadzanie komunizmu na Kubie w ciągu pierwszych 15 lat po rewolucji z końca lat 50. było dużo brutalniejsze niż w Europie Wschodniej po II wojnie światowej. To był jeden z bardziej okrutnych i bezwzględnych reżimów. Na Kubie kary więzienia sięgały 30 lat, stosowano tortury, by łamać charaktery, prześladowano całe rodziny. Ale Kuba miała też swoje wentyle bezpieczeństwa. Jednym z nich była emigracja – co jakiś czas zezwalano na wyjazd dużym grupom ludzi, w tym – w latach 70. i 80 – opozycjonistom.
Podejmowano w ogóle próby reform?
Tak, były próby wychodzące z samej partii komunistycznej, ale kończyły się tak jak w przypadku generała Arnalda Ochoi, który, podobno pod wpływem I sekretarza KPZR Michaiła Gorbaczowa, chciał liberalizować reżim. Został on aresztowany i rozstrzelany. Oskarżono go o przemyt narkotyków. Od lat 80. Kuba przeszła kilka podobnych prób. Tworzyły się niezależne organizacje, którym najpierw pozwalano działać, a potem represjonowano. Represje zawsze były okrutne. W 2003 roku kilkadziesiąt osób skazano na kary od 10 do 30 lat więzienia. Co prawda nie wszyscy odsiedzieli całe wyroki, część skłoniono do wyjazdu, część wypuszczono z więzienia wcześniej, głównie pod naciskiem świata.
Czy ktoś współpracował z Kubą?