Najnowsze dane Eurostatu nie pozostawiają wątpliwości, że Litwa jest na właściwiej drodze. Gaz w gospodarstwach naszych sąsiadów potaniał w ciągu roku o 19 proc. Drudzy w tej kategorii Węgrzy płacili w II połowie minionego roku o 13 proc. mniej. Na końcu w tej konkurencji są Portugalia, gdzie gaz podrożał o 11 proc. i Hiszpania (+7,5 proc.).
Co ciekawe i optymistyczne, polskie rodziny, choć u nas gaz potaniał jedynie o 2,6 proc. płaciły w końcu minionego roku tyle samo, co litewskie - 0,041 euro przy podobnym udziale podatków w cenie. U nas było to 18,6 proc., a na Litwie 17,2 proc.
I choć to skumplowani z niedźwiedziem Węgrzy płacą mniej - 0,038 euro, to tak naprawdę Litwa ma co świętować. Jeszcze kilka lat temu cały potrzebny gaz kupowała w Gazpromie, a że przy tym podskakiwała rosyjskiemu niedźwiedziowi, to przepłacała o co najmniej 20 proc. - zniżki, którą Rosjanie dali spolegliwszym republikom - Łotwie i Estonii.
Warto tu przypomnieć, że to od litewskiej skargi na Rosjan do Komisji Europejskiej zaczęło się baczniejsze przyglądanie Brukseli poczynaniom Gazpromu. A czym się zakończyło? Dochodzeniem i postawieniem zarzutów stosowania monopolu, blokowania konkurencji i uzależniania profitów gazowych od politycznej uległości poszczególnych państw-odbiorców.
Litwa uległa być przestała w sposób mądry. Nie tylko w wypowiedziach polityków dała znać, że to już koniec hegemonii. Ale szybko wykonała kilka trafionych inwestycji - terminal gazowy w Kłajpedzie (teraz rozbudowywany); zakupy gazu w Norwegii, pierwsza w Unii umowa na dostawy gaz z USA; poddział krajowego operatora i przejęcie gazociągów przez skarb państwa. I Gazprom zaczął ustępować. Dał Litwinom 20 proc. zniżki, bo choć to rynek niewielki (ok. 3 mld m3 rocznie), to inni też mogą wziąć przykład. I biorą - drogą Litwy idzie Łotwa, Estonia i Finlandia. Dwa ostatnie kraje będą budowały gazociąg między nimi, by wzajemnie wspierać i handlować gazem, niekoniecznie rosyjskim, ale tym, który będzie najbardziej konkurencyjny i to nie tylko z punktu widzenia ekonomii.