Ale moje poglądy są w mniejszości. Większości się wydaje, że dla bezpieczeństwa państwa musi ono posiadać akcje kluczowych spółek. Ma je w elektrowniach i oto mamy – jak za komunizmu – 20. stopień zasilania i odłączania prądu.
Skoro państwo posiada akcje kluczowych spółek giełdowych, to powinno być traktowane jak zwykły akcjonariusz. Ale państwo twierdzi, że jest akcjonariuszem niezwykłym i musi być uprzywilejowane. Skoro tak, od decyzji osobowych i biznesowych organów państwa w zarządzanych spółkach powinniśmy oczekiwać transparentności. Zwłaszcza gdy dwa miesiące po zmianie ministra – na dwa miesiące przed wyborami, w których zapowiada się wygrana opozycji – następują próby zmian prezesów, którzy sprawują swoje funkcje od początku rządów obecnej koalicji.
Sebastiana Mikosza, który, zdaje się, uratował LOT od bankructwa, próbuje się odwołać z powodu ataku hakerskiego, po którym minister miał „stracić do prezesa zaufanie". Hakerzy opanowali też serwery KPRM za czasów premiera Donalda Tuska. Dlaczego próbowano odwołać „Króla", czyli prezesa Zbigniewa Jagiełłę z PKO BP – oficjalnie nie wiadomo. A prezes Dariusz Lubera z Tauronu miał stracić stanowisko, gdyż kopalnię Brzeszcze chciał kupić „za bezcen". Dziwiłem się, że w ogóle chciał ją kupić, ale zdaniem analityków ma to sens – oczywiście po restrukturyzacji. Nie wiadomo tylko, czy Spółka Restrukturyzacji Kopalń chce Brzeszcze w ogóle sprzedać, bo nie ogłosiła jeszcze, choć powinna, żadnego przetargu. Może stanęłoby do niego sztandarowe dzieło rządu, czyli PIR (Polskie Inwestycje Rozwojowe). Ale w języku sienkiewiczowskim to przecież CHDiKK („... i kamieni kupa").
Sytuacja w kopalniach jest winą rządu. Dlaczego za te działania mają płacić emeryci – spytam populistycznie? Akcje Tauronu poleciały w dół, a przecież mają je też stworzone przez rząd OFE, dzięki którym mamy niby mieć „wyższe emerytury". Jeśli giełdowe spółki mają działać, jak chce minister, to proszę mieć odwagę sięgnąć po wzory... PiS. Paweł Szałamacha wprowadził do statutu PGNiG powszechnie krytykowany przepis (także przeze mnie i przez PO) pozwalający ministrowi nakazać zarządowi spółki podjęcie działań na jej szkodę. Tymczasem rząd PO woli, by, jak wieść gminna niesie, państwowa Enea kupiła prywatną Bogdankę. Pewnie po to, by nie było już do czego porównywać kopalni zarządzanych przez rząd! To już 20. stopień zarządzania – rząd się przegrzewa.
Autor jest profesorem Uczelni Łazarskiego i adwokatem