Obfitujące w zwroty akcji posiedzenia komisji śledczej, pełne szokujących rewelacji artykuły w gazetach i telewizyjne dokumenty śledcze – jeden wielki obraz patologii na pograniczu polityki, wielkiego biznesu, mafii oraz służb specjalnych.
Jednym z wątków tamtej afery była sprawa mafii paliwowej. Z winy tego przestępczego syndykatu dokonującego wielkich oszustw związanych z rozliczeniami VAT państwo polskie traciło miliardy złotych. Mija blisko dziesięć lat, odkąd komisja śledcza w sprawie afery orlenowskiej zakończyła pracę. Sądy skazały jednych paliwowych oszustów, innych wypuściły na wolność, sprawa nie została do końca wyjaśniona (a szczególnie jej rosyjskie wątki), a budżet wciąż traci wielkie sumy na paliwowych przekrętach. Ministerstwo Finansów nie potrafi temu zaradzić.
Co się stało? Czyżby państwo polskie działało tylko teoretycznie, jak mówił były minister Bartłomiej Sienkiewicz? Czy też może jakieś gangi kosmopolityczne rozkradały Polskę, jak wspominał śp. premier Józef Oleksy w nagranej rozmowie ze śp. Aleksandrem Gudzowatym? Czyżby mafia paliwowa miała swoich ludzi wśród polityków, stróżów prawa i sędziów?
A może po prostu polskie prawo podatkowe jest zbyt skomplikowane, by system działał skutecznie? Może w połączeniu z niesprawnym sądownictwem i aparatem ścigania sprawia ono, że bardziej opłaca się oszukiwać państwo, niż być uczciwym? Wszak przekręty na podatku VAT nie dotyczą tylko sektora paliwowego. Obejmują wiele branż, np. elektroniczną, a oszuści są bardzo kreatywni.
Sprzyja im również to, że ten temat praktycznie nie istnieje w debacie publicznej. Mieszkańcy „państwa teoretycznego" bardziej interesują się in vitro czy tęczą stojącą do niedawna na warszawskim placu Zbawiciela. A tymczasem miliardy złotych przepływają sobie spokojnie do szarej strefy.