Reklama

Marcin Piątkowski: Jak pobudzić inwestycje prywatne

Najnowszy raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego na temat polskiej gospodarki pokazuje to, na co wielu ekonomistów od dawna już zwracało uwagę: Polska jest niedoinwestowana.

Publikacja: 05.02.2025 11:35

Marcin Piątkowski: Jak pobudzić inwestycje prywatne

Foto: Adobe Stock

Według danych MFW wartość majątku na zatrudnionego w Polsce wynosi tylko jedną trzecią średniego poziomu w strefie euro. Trudno będzie podtrzymać szybki wzrost gospodarczy i konkurować z najbogatszymi krajami Europy Zachodniej z tak niskim kapitałem i bez podniesienia poziomu inwestycji i wartości zakumulowanego majątku. Można szacować, że podniesienie poziomu inwestycji w Polsce z około 17 proc. PKB do unijnej średniej na poziomie około 22 proc. PKB powinno przyspieszyć wzrost gospodarczy o około 1 pkt proc., z 3 proc. do 4 proc. rocznie.

Szybszy wzrost gospodarczy skróciłby czas potrzebny do dogonienia poziomu dochodu na mieszkańca (uwzględniającego siłę nabywczą) w Niemczech aż o siedem lat, z 2042 do 2035 roku. Zakładając brak reform fiskalnych, szybszy wzrost gospodarczy zadecyduje również o tym, czy spełnią się ambitne scenariusze obniżenia deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB, utrzymania poziomu długu publicznego na poziomie około 60 proc. PKB i wyjścia z procedury nadmiernego deficytu po 2028 roku, zgodnie z planem uzgodnionym przez Ministerstwo Finansów z Komisją Europejską.

Recepta na wzrost inwestycji publicznych w Polsce

Co zrobić, żeby ruszyć inwestycje do przodu? Przede wszystkim, jak już wcześniej pisałem („Jeśli nie będziemy więcej inwestować, nie staniemy się naprawdę bogaci”, „Rzeczpospolita”, 19.03.2023), trzeba dążyć do podwojenia inwestycji publicznych, w tym samorządowych, z około 4 proc. PKB teraz do 8 proc. PKB do końca dekady. Źródłem finansowania zwiększonych inwestycji powinny być dodatkowe dochody państwa, od wyższej akcyzy na alkohol i niższych „dziur podatkowych” w VAT, CIT i PIT, po wyższe podatki od nieruchomości, np. począwszy od drugiego mieszkania. Dodatkowym źródłem finansowania powinna być eliminacja nieefektywnych wydatków, takich jak dodatkowe emerytury, które rocznie kosztują tyle co nakłady na naukę czy subsydia dla paliw kopalnych. Jeśli te dwa źródła finansowania nie wystarczą, państwo może też sięgnąć po dodatkowe finansowanie z rynków finansowych.

Pomysłów na wysoko rentowne inwestycje publiczne, które z nawiązką spłacą dodatkowe pożyczki, nie zabraknie: od budowy magazynów energii i modernizacji sieci przesyłowych kluczowych dla obniżenia cen energii, poprzez przygotowanie działek inwestycyjnych pod nowe inwestycje, po wsparcie dla wykorzystania sztucznej inteligencji, szczególnie teraz, po odkryciach chińskiego DeepSeeka, które pokazały, że koszt AI może być o rząd wielkości niższy, niż nam się wcześniej wydawało.

Celem powinien być wzrost inwestycji prywatnych o co najmniej 10 proc. rocznie przez kolejną dekadę, po około 5-proc. spadku w 2024 roku, i ponad długoterminową średnią wynoszącą kilka procent wzrostu rocznie

Reklama
Reklama

Cel: wzrost inwestycji prywatnych o przynajmniej 10 proc. rocznie

Fundamentalne znaczenie dla przyspieszenia wzrostu gospodarczego będą miały jednak inwestycje prywatne, które stanowią trzy czwarte całości inwestycji. Celem powinien być wzrost inwestycji prywatnych o co najmniej 10 proc. rocznie przez kolejną dekadę, po około 5-proc. spadku w 2024 roku, i ponad długoterminową średnią wynoszącą kilka procent wzrostu rocznie.

Finansowania dla wyższych inwestycji prywatnych nie zabraknie, bo wartość depozytów firm jest wyższa niż ich kredytów, system bankowy jest nadpłynny, a polskie firmy mają jeden z najniższych w Unii poziomów długu, na poziomie tylko połowy poziomu korporacyjnego długu do PKB w Niemczech oraz zaledwie jedną czwartą poziomu długu firm we Francji. Gdyby polskie firmy miały taką samą dźwignię finansową co firmy niemieckie, pozwoliłoby to na sfinansowanie inwestycji o zawrotnej wartości ponad 1,2 bln zł, tyle co wartość dziesięciu CPK łącznie z infrastrukturą kolejową, ośmiu elektrowni atomowych czy prawie 6 tys. km autostrad.

Co blokuje inwestycje prywatne? Powodów jest wiele, od braku przewidywalności przepisów, wysokiego kosztu kapitału, spadającej rentowność firm, poprzez rosnące ceny energii i trudny dostęp do wykwalifikowanej siły roboczej i finansowania, po obawy o koniunkturę w Europie i geopolityczne turbulencje. Oczywiście, jak zawsze kluczowe będą też możliwości zbytu dodatkowej produkcji na rynku krajowym i zagranicznym. W tym pierwszym pomoże rosnąca konsumpcja i inwestycje publiczne, wspierane przez aktywną politykę fiskalną, oraz napływ funduszy europejskich. W drugim pomoże spodziewana poprawa koniunktury w strefie euro, chociaż zaszkodzi zbyt szybka realna aprecjacja złotego i wzrost jednostkowych kosztów pracy.

Warto też, aby rząd wdrożył „gilotynę regulacyjną” i wyeliminował albo tymczasowo zawiesił co najmniej dziesięć regulacji, które najbardziej blokują inwestycje

Trzy kroki do odblokowania inwestycji

Co więc zrobić, by odblokować inwestycje? Proponuję strategię trzech kroków.

Po pierwsze, rząd powinien przedstawić listę dziesięciu inwestycji publicznych, które zlikwidują największe infrastrukturalne blokady dla inwestycji prywatnych, od CPK, poprzez nowe porty i drogi, po inwestycje w AI. Danie jasnego sygnału, że Polska jest na „tak”, jeśli chodzi o inwestycje, w tym te strategiczne, samo w sobie pobudzi sektor prywatny do działania.

Reklama
Reklama

Warto też, aby rząd wdrożył „gilotynę regulacyjną” i wyeliminował albo tymczasowo zawiesił co najmniej dziesięć regulacji, które najbardziej blokują inwestycje. Po np. dwóch latach można sprawdzić efekty ich zawieszenia i zdecydować, czy do starych regulacji warto powrócić.

Przesłaniem tych działań powinno być przekonanie, że regulacjom potrzeba jest mniej Europy i więcej Ameryki. Dodatkowo, biorąc pod uwagę, że wysokie i mało przewidywalne ceny energii są jednym z powodów, dla których firmy boją się nowych inwestycji, rząd mógłby przedstawić konkretny plan działań, w dziesięciu krokach, który pozwoli obniżyć ceny energii do poziomu średniej, a potem poniżej średniej dla Unii Europejskiej najpóźniej do 2030 roku. Zarządzanie oczekiwaniami będzie kluczowe. Wszystkie proponowane działania powinny być rezultatem wzmocnionego dialogu z sektorem prywatnym. Warto np. zorganizować inwestycyjny okrągły stół między rządem i sektorem prywatnym, który pomógłby ustalić konkretne działania oraz ustalić łatwe do monitorowania cele, z których rząd i sektor prywatny będzie można publicznie rozliczać.

Wreszcie, trzeba też pobudzić do inwestycji strategiczne firmy kontrolowane przez państwo. Nowa strategia Orlenu, która zakłada przeznaczenie prawie 400 mld zł na inwestycje w ciągu kolejnych dziesięciu lat, prawie 10 proc. naszego rocznego PKB, jest dobrym przykładem potrzebnego inwestycyjnego rozmachu. Inne spółki powinny pójść tym samym śladem. Społeczeństwo powinno mieć dostęp do informacji o wielkości inwestycji i dopingować spółki do dodatkowego wysiłku.

Trzeba zacząć w większym stopniu dzielić się ryzykiem z polskimi firmami, które planują długoterminowe inwestycje

Jak sfinansować inwestycje

Po drugie, trzeba odblokować dostęp do długoterminowego finansowania dla inwestycji. Można to osiągnąć poprzez neutralną dla budżetu zmianę podatku bankowego od aktywów, która premiowałyby długoterminowe finansowanie. Podatek od aktywów mógłby być regresywny: im większy przyrost długoterminowego finansowania, tym niższa krańcowa składka podatku. Można też dodatkowo rozważyć wprowadzenie podatku od depozytów korporacyjnych. Wielkość akcji kredytowej każdego banku powinna być publicznie dostępna i monitorowana przez rząd i społeczeństwo.

Warto też przekonać NBP – idąc za przykładem Europejskiego Banku Centralnego, który oferuje bankom dostęp do niżej oprocentowanych długoterminowych linii kredytowych – do wprowadzenia specjalnej linii kredytowej, np. o połowę tańszej od stawek rynkowych, refinansującej bankom finansowanie długoterminowych inwestycji. Dodatkowe finansowanie znacząco nie wpłynie na inflację. Odwrotnie, w dłuższym okresie zwiększony potencjał produkcyjny naszej gospodarki wpłynie na wolniejszy wzrost cen.

Reklama
Reklama

Trzeba też zacząć w większym stopniu dzielić się ryzykiem z polskimi firmami, które planują długoterminowe inwestycje. Polski Fundusz Rozwoju powinien zostać dokapitalizowany o co najmniej 10 mld zł, a wygenerowane w oparciu o dodatkowy kapitał finansowanie przeznaczyć na mniejszościowy wkład kapitałowy do inwestycji sektora prywatnego, najlepiej w uproszczonej formie podobnej do PFR-owskiej „tarczy” zastosowanej w czasie pandemii. Zyski z inwestycji powinny wracać do PFR i zapewnić wzrost zaangażowania kapitałowego wraz ze wzrostem gospodarki. BGK z kolei ma duże pole do popisu, jeśli chodzi o zwiększenie działalności gwarancyjnej dla nowych inwestycji. Wreszcie, nasza giełda musi z powrotem stać się źródłem dodatkowego kapitału dla polskich przedsiębiorstw. Wartość nowo pozyskanego kapitału przez giełdę w 2024 roku wyniosła niecałe 0,2 proc. PKB. Warto ten wskaźnik odwrócić i celować w 2 proc. PKB.

Zachód jest za drogi, a Wietnam, Indonezja czy Meksyk są zbyt biedne, niedoinwestowane i nieprzewidywalne, żeby ściągnąć ogromny kapitał. Polska jest idealna: nie jest ani za biedna, ani za droga

Trzeba przyciągnąć inwestycje zagraniczne i menedżerów z korpo

Po trzecie, trzeba stworzyć specjalny program zwiększenia inwestycji zagranicznych z 30 mld dol. do 100 mld dol. rocznie, w tym strategicznych inwestycji z USA i Europy Zachodniej. Przyciąganiu inwestycji zagranicznych powinna towarzyszyć nowa narracja, podkreślająca fakt, że Polska jest bezpieczną przystanią dającą szansę Zachodowi na skuteczne konkurowanie z Chinami. Strukturalne zmiany w światowej gospodarce, w ramach których zachodni kapitał szuka odpowiedzi na rosnącą chińską konkurencję i polityczne ryzyka, są dla nas korzystne.

Zachód jest za drogi, a Wietnam, Indonezja czy Meksyk są zbyt biedne, niedoinwestowane i nieprzewidywalne, żeby ściągnąć ten ogromny kapitał. Polska jest idealna: nie jest ani za biedna, ani za droga. Rząd powinien wyznaczyć sobie cel przyciągnięcia 100 mld dol. inwestycji rocznie i w ramach podobnej mobilizacji, jak np. w czasie przygotowań do organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku, zmotywować do osiągnięcia celu i kompetencyjne wzmocnić odpowiedzialną za to administrację, od PAIH, przez PFR i BGK, po MSZ.

Działania administracji publicznej można wesprzeć zaciągiem wśród zmordowanych korporacyjnym mordorem profesjonalistów. W ramach programu, który można by roboczo nazwać „Legią Menedżerów”, państwo mogłoby zatrudniać wysokiej klasy menedżerów, ekspertów i specjalistów np. na dwa lata, z gwarancją powrotu do ich wysokopłatnej pracy w korporacjach. Zakładam się, że zgłosiłoby się wielu kandydatów, którzy tymczasowo zgodzą się na niskie płace w administracji publicznej w zamian za szansę na swój dodatkowy wkład w przyszłość Polski i swoich dzieci.

Reklama
Reklama

Polska ma za sobą swoje najlepsze 35 lat w swojej gospodarczej historii, w czasie których zostaliśmy europejskim i światowym liderem wzrostu

Jest szansa na dogonienie Niemiec w ciągu dekady

Polska ma za sobą najlepsze 35 lat w swojej gospodarczej historii, w czasie których zostaliśmy europejskim i światowym liderem wzrostu wśród krajów na podobnym poziomie rozwoju. Ten sukces się szybko nie skończy: prognozy na ten rok wskazują, że Polska będzie najszybciej rozwijającą się gospodarką w Unii Europejskiej i wśród bogatych krajów członkowskich OECD. To jednak nie wyczerpuje naszego potencjału, bo możemy rozwijać się jeszcze szybciej, ani nie gwarantuje nam, że dogonimy w przyszłości najbogatszych.

Przy sprzyjających okolicznościach i zakładając powszechną prowzrostową mobilizację, w ciągu około dekady mamy szansę po raz pierwszy w historii dogonić Niemcy, przynajmniej jeśli chodzi o poziom dochodu uwzględniający siłę nabywczą. Zwiększenie inwestycji prywatnych będzie do tego kluczem. Warto na nie teraz postawić.

O autorze

Marcin Piątkowski

Dr hab. Marcin Piątkowski jest ekonomistą pracującym w New Delhi, profesorem Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, autorem bestsellera „Złoty wiek. Jak Polska została europejskim liderem wzrostu i jaka czeka ją przyszłość“. Wcześniej był m.in. wizytującym naukowcem na Uniwersytecie Harvarda oraz głównym ekonomistą PKO BP.

Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Europejski balon Chin
Opinie Ekonomiczne
Gorynia, Kośny, Hardt: Sięgnijmy do ekonomii
Opinie Ekonomiczne
Przemysław Tychmanowicz: W poszukiwaniu inwestycyjnego złotego Graala
Opinie Ekonomiczne
Cezary Szymanek: Państwo na zakupach. Dlaczego Krajowa Grupa Spożywcza nie powinna przejmować Carrefoura
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie Ekonomiczne
Prof. Polowczyk: Polska miała dużo szczęścia od 1990 roku
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama