Embargo na zboże popsuło relacje Polski z Ukrainą i zostało odebrane jako nóż wbity w plecy walczącemu z Rosją o przetrwanie sąsiadowi. Teraz dochodzi do tego blokada ruchu ciężarówek między oboma krajami. Podobnie jak rolnicy właściciele firm przewozowych mają swoje racje, bronią swoich interesów, wskazują na nierówne warunki konkurencji. Niestety, czas na taki protest jest fatalny. Rząd PiS nie podejmie już żadnej decyzji, nowy zaś dopiero się tworzy. Ugaszenie pożaru na granicy będzie pierwszym testem sprawności koalicyjnego rządu, pierwszą ważną misją.

To nie jest raczej czas na podejmowanie jakichkolwiek mądrych i długofalowych decyzji. Opozycja nie zmiażdżyła PiS, który w dodatku ma wsparcie prezydenta, a więc pozycja nowego rządu wcale nie będzie silna. W efekcie będzie musiał się wykazywać bezkompromisowością w walce o interesy narodowe. Z drugiej strony, występując ostro przeciw Ukrainie, działał będzie wbrew wcześniejszej narracji opozycji, osłabi międzynarodową pozycję Polski i zaszkodzi szeroko pojętym interesom gospodarczym. To przecież Polska miała być jednym z największych beneficjentów odbudowy Ukrainy, do której napłyną wielomiliardowe inwestycje. To przecież Polska ma ogromną nadwyżkę w handlu ze wschodnim sąsiadem i pogłębienie wojny handlowej zaszkodzi najbardziej nam.

Czytaj więcej

Polscy przewoźnicy protestują na granicy z Ukrainą. Zablokowali terminale

Podobnie jak ze zbożem problem z tirami nie pojawił się nagle. Tlił się od lat, zaostrzył się po otwarciu unijnego rynku. W tym czasie zabrakło sensownego dialogu z Ukrainą. Przewoźników skarżących się na nierówne reguły gry i dyskryminacyjne praktyki po drugiej stronie granicy zignorowano. Trzeba mieć jednak świadomość, że żadne blokady ukraińskich tirów nie zatrzymają. Prędzej czy później firmy z Ukrainy wygospodarują sobie część rynku, wykorzystując swoją przewagę kosztową, tak jak zrobiły to polskie, wypierając niemieckie czy francuskie. Miejmy tylko nadzieję, że nie zagrożą w transporcie międzynarodowym w Europie polskiej pozycji numer jeden.