Nieuzasadniony optymizm na rynkach niesie z sobą ryzyko bolesnego rozczarowania, jednak bezpodstawny pesymizm może być równie szkodliwy jak nadmiar pewności siebie. Obecnie rynek ma do czynienia właśnie z takim ryzykiem: rosnące obawy o spadki cen ropy mogą przesłonić wiele pozytywnych sygnałów dotyczących większości innych klas aktywów.
Nadzieje na uniknięcie przedwczesnego końca cyklu zwyżek należy pokładać w tym, że reakcja inwestorów na ceny ropy nie będzie przesadzona
Ryzyko pesymizmu jest szczególnie duże, gdy rynki osiągają szczyty. Wraz z dojrzewaniem cyklu gospodarczego to naturalne, że inwestorzy wypatrują wczesnych oznak odwrócenia trendu, co pozwoli im na realizację zysków zaraz po tym, jak ceny aktywów miną szczyt.
Ropa: kwestia podaży
Dziś wielu tak właśnie traktuje spadki cen ropy: jako sygnał wczesnego ostrzegania dla innych inwestycji. To zrozumiałe, dopóki nie weźmie się pod uwagę, że z dwóch kluczowych dla cen ropy czynników, czyli popytu napędzanego przez rosnącą światową gospodarkę oraz odpowiadającej mu podaży, to ten drugi ciągnie ceny w dół. Wydobycie ropy z łupków w USA spowodowało długofalowe przesunięcie dynamiki podaży, Iran niedawno odzyskał dostęp do zachodnich kupców, a ani Rosja, ani Arabia Saudyjska nie skłoniły się do obniżenia produkcji.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna szacuje, że w 2015 r. popyt na ropę w rzeczywistości wzrósł o niemal 2 proc. względem 2014 r., co zadaje kłam twierdzeniu, że ceny odzwierciedlają kurczenie się światowej gospodarki. Dlatego tak trudno zrozumieć koncentrowanie się wyłącznie na cenach ropy.