W historii imprezy liczy się to, kto wygrał, a nie jak bardzo zdystansował rywali. Dlatego w wynikach najnowszego rankingu atrakcyjności inwestycyjnej krajów naszego regionu w opinii inwestorów z Niemiec istotne jest to, że straciliśmy utrzymywane przez trzy ostatnie lata miejsce lidera.

Mało kto zwróci uwagę na fakt, że od nowego zwycięzcy – Czech – dzieli nas niewielki dystans, tym bardziej że jako jedyny kraj regionu zanotowaliśmy spadek atrakcyjności w porównaniu z ubiegłym rokiem. Nie wiem, czy na tym tle zdołamy przebić się z pozytywną informacją, że dużo powyżej średniej dla regionu wypadamy pod względem kilku ważnych dla inwestorów kryteriów, w tym kwalifikacji pracowników, jakości i dostępności lokalnych poddostawców, a nawet jakości infrastruktury.

Jednak bezapelacyjnym liderem atrakcyjności są dzisiaj... Czechy. Mogłoby się wydawać, że nie ma się czym przejmować, skoro niedawno przekonaliśmy do inwestycji w Polsce Mercedesa. Na dużych renomowanych firmach, które mają własne działy analiz i mogą wynegocjować specjalne przywileje dla swoich inwestycji, lekkie pogorszenie notowań w rankingach i ratingach nie musi robić większego wrażenia. Choć może – jeśli są to spółki giełdowe. Również mniejsze firmy mogą się wstrzymać z inwestycjami na rynku, który traci na atrakcyjności.

Warto więc, by wyniki badania trafiły do gabinetów naszych polityków. Nie tylko dlatego, że raport z niemiecką dokładnością wskazuje nasze mocne i słabsze strony. Liczy się także fakt, że to decydenci mają największy wpływ na dwa czynniki, pod względem których notujemy największy spadek: stabilność polityczną i przewidywalność polityki gospodarczej...