Krzysztof Adam Kowalczyk: Czekam na 24. emeryturę

Jak daleko zaprowadzi nas kupowanie za gotówkę głosów starszego elektoratu? I kiedy wreszcie zbuntują się młodzi, którzy za to płacą?

Publikacja: 11.02.2022 14:10

Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg podczas konferencji prasowej w KPRM

Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg podczas konferencji prasowej w KPRM

Foto: PAP/Leszek Szymański

Pan premier zwołał w piątek konferencję, by z dumą oznajmić, że waloryzacja emerytur w tym roku wyniesie 7 proc. i będzie wyższa niż wymagana ustawowo. Mało tego, oprócz 13. emerytury w kwietniu, będzie w tym roku jesienią emerytura numer 14. Tak, ta sama, która po wypłacie z ub.r. miała wedle przedstawicieli rządzącego ugrupowania być tylko jednorazowym wydarzeniem.

Zapytam, wobec tego: a gdzie 15. emerytura? A potem 16., 17. itd. Jestem pięćdziesięciolatkiem i oczekuję, że gdy w końcu będę kiedyś szedł na emeryturę, rząd wypłacać będzie po 24 świadczenia rocznie. Przecież przed wyborami prezydenckimi w 2020 r. prezydent Duda obiecywał nie tylko 14., ale i 15. emeryturę, by stopniowo dojść do pełnych 12 dodatkowych świadczeń.

Czekam na 24. emeryturę – to oczywiście wezwanie ironiczne. Na poważnie, to zastanawiam się, czy ktoś kiedyś powstrzyma absurd kupowania głosów starszego elektoratu za gotówkę? PiS wprowadził 13. emerytura w kwietniu 2019 r. tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wyłącznie po to, by zwiększyć szanse swoich kandydatów. Z tego samego powodu przekształcił potem 13. z jednorazowej w powtarzalną i wypłacił jeszcze 14.

Owszem, seniorom należy się utrzymanie realnej wartości emerytur, bo mocno podgryza je wysoka inflacja. Trzeba mieć jednak świadomość, że wszelkie indeksacje dochodów są proinflacyjne (przekonaliśmy się o tym w 1989, kiedy wywalczona przy okrągłym stole indeksacja płac wspierała efekt drugiej rundy), dlatego nie należy z nimi przesadzać i podwyższać ponad standardowo. „Naste” emerytury to już jawne dolewanie benzyny do ognia inflacji.

Kupowanie w ten sposób głosów seniorów jest kosztowne – ekonomiści oceniają, że 14. obciąży podatników kwotą 11-12 mld zł – ale politycznie opłacalne. Emerytów jest dobrze ponad 7 mln i ich liczba rośnie w wyniku starzenia się społeczeństwa. Najnowszy spis powszechny pokazał, że w zaledwie 10 lat przybyło 1,8 mln osób w wieku poprodukcyjnym (60/65 lat i więcej), a jednocześnie ubyło 1,9 mln osób w wieku produkcyjnym.

Ta demograficzna równia pochyła przeraża, bo w polskim systemie emerytury finansowane są głównie ze składek aktualnie pracujących. Mówiąc wprost: coraz mniejsza grupa Polaków pracuje na utrzymanie coraz większej. W tym kontekście strach pomyśleć, jak kosztowne może być kupowanie przez polityków głosów seniorów, kiedy już moje pokolenie przejdzie w stan spoczynku. Zadaję sobie pytanie, kiedy wreszcie młodzi ludzie się zbuntują przed korupcją polityczną na ich rachunek? Dlatego tytuł „Czekam na 24. emeryturę” to tylko sarkazm i ironia.

Czytaj więcej

Morawiecki: będzie 14. emerytura, waloryzacja od 1 marca o 7 proc.
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację