Tak częste roszady, pomijając okoliczności, w jakich następowały, mają miejsce w bardzo trudnym dla giełdy okresie. Obroty na rynku akcji systematycznie z roku na rok spadają. Kapitał zagraniczny omija nasz rynek z daleka, obawiając się całkowitej marginalizacji OFE, które jeszcze kilka lat wstecz, były na nim głównym rozgrywającym. W dodatku debiutów giełdowych w ostatnich latach jak na lekarstwo. Giełda musi bowiem mocno konkurować z bankami, które są w stanie zapewnić przedsiębiorcom tanie finansowanie, bez wielu wymogów, które musi spełniać spółka publiczna. Do tego pojawiła coraz większa konkurencja w postaci szybko rozwijających się platform foreksowych, które podbierają giełdzie inwestorów. Mają one o tyle łatwiej, że krajowi inwestorzy z utęsknieniem wypatrują hossy, zazdrośnie spoglądając na inne giełdy, gdzie dobra koniunktura podbija ceny akcji kolejny rok z rzędu. Wielu jednak już straciło cierpliwość, przenosząc się na bardziej bezpieczne i zyskowne rynki lub w ogóle rezygnując z inwestycji w akcje.