Jednocześnie trwa batalia o e-handel. To znacznie ważniejszy obszar z punktu widzenia naszej gospodarki. „S" nie chce się zgodzić na wyłączenie niedzielnego e-handlu z projektu (tj. osoby fizyczne mogą zgodnie z nim wystawiać przedmioty w niedzielę na internetowych aukcjach, sklepy już nie). W tym obszarze rząd ma spore wątpliwości. I słusznie.
Po pierwsze, e-handel to przyszłość. A może już nawet teraźniejszość. Obecnie w USA trwa największa od kilku dekad fala likwidacji tradycyjnych sklepów. Powód? Ich miejsce zastępują sklepy internetowe. Oczywiście zawsze można próbować argumentować, że Polakom jeszcze daleko do zwyczajów Amerykanów.