Jak to zrobić? Na przykład sprawdzając, o ile zmieniła się wartość rynkowa firmy, która właśnie zyskała lub straciła szefa. Po przykłady nie trzeba sięgać daleko. W piątek ze stanowiska zrezygnował Jarosław Augustyniak, prezes i współtwórca pozycji Idea Banku, należącego do Leszka Czarneckiego. Od czwartkowego do poniedziałkowego zamknięcia sesji giełdowej kapitalizacja Idea Banku (liczba akcji pomnożona przez ich wartość) skurczyła się o ponad 50 mln zł.
Czy tyle jest wart Jarosław Augustyniak? Biorąc pod uwagę, że Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP, największego banku detalicznego w Polsce, został przez Martis Consulting wyceniony na ponad 520 mln zł, a aktywa tej instytucji są kilkanaście razy większe niż Idei (choć i potencjał dalszego wzrostu organicznego zdecydowanie mniejszy) – wycena Augustyniaka dostarczona przez zwykłe notowania kierowanej przez niego spółki wydaje się całkiem sensowna.
Jest jednak obarczona przynajmniej dwoma poważnymi błędami. Po pierwsze, inwestorzy giełdowi w krótkim terminie mają tendencję do zbyt żywiołowego reagowania na różne informacje. W wolnym obrocie znajduje się zaledwie 23 proc. akcji Idea Banku (pozostałe 77 proc. to duże pakiety, których nie da się szybko sprzedać ani kupić). Gdyby były bardziej płynne, odejście prezesa-wizjonera zapewne wywołałoby głębszy spadek notowań. Po drugie, trudno oszacować wartość kierującego firmą, jeżeli nie odchodzi/przychodzi do instytucji lub jeżeli nie stanie mu się coś złego (łatwo sobie wyobrazić, że wypadek lub poważna choroba wywołają podobną reakcję inwestorów, co rezygnacja ze stanowiska).
Między innymi dlatego warto sięgnąć po zestawienie najbardziej wartościowych prezesów, które publikujemy dziś w „Rzeczpospolitej".