Gazowy hub jest jak centralny dworzec kolejowy. To nie tylko miejsce, gdzie przyjeżdżają i odjeżdżają pociągi. To także podróżni kupujący np. kawę czy gazety – porównywał dr Frederik Roose Ovlisen, starszy ekonomista w Ramboll, próbując zdefiniować to pojęcie podczas debaty „Rzeczpospolitej" pt. „Korzyści gazu ziemnego dla Polski: potrzeba budowy hubu gazowego".
Piotr Paszko, wiceprezes Dolnośląskiego Instytutu Studiów Energetycznych, uznał porównanie za bardzo trafne. Nawiązując do niego, zwrócił uwagę na konieczność przyciągnięcia w to miejsce wielu uczestników zarówno po stronie dostawców, jak i odbiorców. – Trzeba zadbać o to, by nie wszystkie pociągi na ten dworzec docierały z jednego miasta. W innym przypadku stworzymy swojego rodzaju targ, gdzie będziemy mieli taki sam rodzaj jabłek. A ich cena nie będzie zależna od uczestników rynku – argumentował.
Paweł Pikus, zastępca dyrektora Departamentu Ropy i Gazu w Ministerstwie Energii, zwracał uwagę na podwaliny tworzone ostatnio pod przyszły rozwój polskiego rynku gazu. Wśród licznych regulacji i działań przyczyniających się do tego wymieniał m.in. zaawansowane plany wokół projektu Baltic Pipe, ustawę terminalową, ustawę o elektromobilności, tworzenie funduszu niskoemisyjnego transportu, wdrażane unijnych kodeksów sieciowych, podpisane ostatnio przez ministra energii nowe rozporządzenie taryfowe gazowe, wprowadzenie zerowej stawki akcyzy na CNG i LNG czy obniżenie taryfy dystrybucyjnej.
Korzyści i bariery
Z raportu Ramboll przygotowanego na zlecenie Shell wynika, że nasz kraj ma doskonałe warunki do stworzenia takiego miejsca koncentracji handlu błękitnym paliwem. Jesteśmy jego największym konsumentem, zużywającym ok. 17 mld metrów sześć. rocznie. Sami wydobywamy gaz w ilości ok. 4 mld m sześć. na rok, a także budujemy niezbędną do dywersyfikacji dostaw infrastrukturę. Chodzi o już działający Terminal LNG w Świnoujściu, a także planowane gazociągi, jak ten łączący Polskę z Litwą (GIPL) i Baltic Pipe, którym przypłynie gaz ze złóż w Norwegii. – Co więcej, Polska jest wystarczająco blisko innych hubów znajdujących się w Holandii czy Wielkiej Brytanii, a jednocześnie wystarczająco daleko, by stworzyć własny, niezależny hub – podkreślał Ovlisen. Korzyści będą wielowymiarowe. Mamy szansę nie tylko na uniezależnienie się od wschodnich dostaw, ale również na niższe ceny błękitnego paliwa. Gdy gaz będzie tańszy, to będziemy go zużywać więcej, co wpłynie na poprawę jakości powietrza. – Skorzysta nie tylko Polska, ale także Ukraina, kraje bałtyckie, Dania czy Szwecja – dodaje Ovlisen.
– Jeśli nie w Polsce, to gazowy hub powstanie gdzie indziej, jego rolę dla naszej części Europy może przejąć inny kraj lub region, chociażby Austria wspólnie z Czechami, Słowacją, Węgrami. A my stracimy swoją szansę – przestrzega Piotr Dziwok, prezes Shell Polska. Według niego, jako największy konsument tego paliwa w regionie z dostępem do terminala LNG i połączeniami z sąsiednimi krajami, jesteśmy naturalnym kandydatem do zorganizowania regionalnego rynku gazu.