Dziś transformacja energetyczna to już nie tylko zmiany w sektorze energetyki czy sposobie funkcjonowania gospodarki i przemysłu. Przyjęty przez Parlament Europejski dokument „Fit for 55" ma na celu transformację nie tylko gospodarki, ale też całych społeczeństw. Ma docelowo zmienić nasz styl myślenia, tryb pracy i życia, ma pokazać, że transformacja energetyczna to nie tylko powód do zmian, ale też konieczność reform w świetle zmieniającej się sytuacji klimatycznej i rewolucji przemysłowej.
Produkujemy najdroższy prąd w całej Europie. Dzieje się tak dlatego, że polski system energetyczny jest niestety w przeważającej mierze oparty na źródłach węglowych, wysokoemisyjnych, co z kolei przekłada się wprost na cenę energii. Dokumenty strategiczne przyjęte przez rząd całkiem niedawno, takie jak: „Polityka energetyczna Polski do roku 2040" czy „Krajowy plan na rzecz energii i klimatu na lata 2021–2030", cechują się brakiem aktualności i nie przystają do wyzwań, jakie stoją przed Polską.
Wstrzymana akceptacja KPO i brak środków z nowej perspektywy unijnej powoduje niepewność, czy duże unijne środki na transformację energetyczną w ogóle do nas trafią. Na to nakłada się jeszcze zeszłotygodniowy wyrok TK podający w wątpliwość zakres stosowania prawa unijnego w Polsce. Może się bowiem okazać, że polexit stanie się faktem z powodów czysto ekonomicznych. Zabraknie środków na transformację energetyczną polskiej gospodarki i polskiego społeczeństwa (program „Czyste powietrze" lub „Mój prąd") i zostaniemy głęboko w tyle za krajami UE, które na wojnę z Unią nie pójdą. Realnie grożący nam polexit należy rozumieć nie jako formalne wyjście Polski z Unii Europejskiej, ale faktyczne wycofanie kapitału europejskiego z Polski.
Tymczasem dziś realizacja konkretnych i ambitnych celów dla Polski możliwa jest tylko przy udziale środków europejskich. Bo jeśli te cele są trudne do wykonania dla polskiej gospodarki, a koszt systemowych zmian jest ogromny, to powinniśmy zrobić wszystko, ażeby sfinansować je ze źródeł zewnętrznych, które mogłyby być dostępne zresztą od ręki. Koszty finansowania dekarbonizacji mogą być rozłożone na wszystkich obywateli UE, a nie tylko mieszkańców Polski. A ze względu na nasz dzisiejszy miks energetyczny będą to z pewnością najwyższe koszty w Europie.
Jeśli zaś polityka rządu zakłada kurs kolizyjny z UE i utratę możliwości finansowania inwestycji, to można założyć, że wszystkie wysiłki przedsiębiorców i producentów w Polsce pójdą na marne. Inwestorzy zaś odwrócą się do nas plecami, bo w swoich strategiach mają już niezwykle ambitne cele klimatyczne, które będą nie do zrealizowania w naszym kraju. Nawet gdyby przyjąć takie atuty polskiego rynku, jak niskie koszty pracy czy logistycznie dogodne położenie geograficzne, to niespełnienie celów klimatycznych wystarczy, żeby działalność inwestorów zagranicznych w Polsce była dla nich nieopłacalna.