52-letni Christopher Barrow ma stanąć na czele Heineken International w Brazylii. Dojdzie do tego w sierpniu, jeżeli holenderskiemu Heinekenowi, do którego należy Żywiec, uda się przejąć koncern FEMSA Cerveza. Szanse na to są duże, ponieważ notowany na GPW Żywiec poinformował już oficjalnie, że jego prezes zamierza zrezygnować.
Barrow, obywatel RPA, zna doskonale rynek piwny w Ameryce Łacińskiej. Zanim w 2007 r. został prezesem Żywca, kierował biznesem Heinekena w tej części świata. W branży piwowarskiej pracuje od ponad 20 lat. Przed Heinekenem związany był z południowoafrykańskim koncernem SABMiller. Jest on właścicielem Kompanii Piwowarskiej, lidera polskiego rynku piwa i największego konkurenta Żywca.
Szef Żywca ukończył Wydział Handlowy na Uniwersytecie w Kapsztadzie. Jest także dyplomowanym księgowym. Zamiłowanie do rachunków i liczb powoduje, że niechętnie posługuje się szacunkami. Trudno namówić go na spekulacje dotyczące spółki czy branży. Mówi się także, że Christopher Barrow lubi mieć bezpośrednią kontrolę nad finansami poszczególnych działów Żywca.
Rok 2007 r., kiedy stanął na czele drugiego producenta piwa w Polsce, był jak na razie ostatnim, z którego może być zadowolona branża. Sprzedaż piwa zwiększyła się wówczas o 8 proc. Na fali boomu w połowie 2007 r. Barrow ogłosił, że Żywiec rozbuduje za ok. 200 mln zł browary w Elblągu, Leżajsku, Warce i Żywcu.
Jednak już w 2008 r. sprzedaż piwa urosła tylko o 1,7 proc., natomiast w 2009 r. zmniejszyła się o ponad jedną dziesiątą. W ubiegłym roku Polacy, dotknięci kryzysem i zniechęceni podwyżkami, kupili także mniej piw oferowanych przez Żywiec. Łączna sprzedaż grupy kapitałowej skurczyła się o 8 proc., do 12,5 mln hl. Jednak dzięki temu, że spadek ten był mniejszy od zanotowanego przez branżę, udziały rynkowe firmy urosły o 1,4 pkt proc. Obecnie wnoszą 35 proc.