Poniedziałkowa sesja miała ciekawy przebieg. Początkowo notowania akcji spadały z rosnącą siłą, co nie jest nowością w ostatnich dniach. Dopiero po południu pozytywnym impulsem dla rynków było podanie wyników kwartalnych IBM. W efekcie kontrakty futures na indeksy amerykańskie znacznie wzrosły, co też wspomogło naszą giełdę.

Mam wrażenie, że inwestorzy ostatnio są bardzo zapatrzeni w rynek amerykański. Z jednej strony wcale to nie dziwi, gdyż oczekiwania na przełomie roku przesunęły się w stronę możliwej recesji w USA. Jednak z drugiej – polska gospodarka nie ma aż tak silnych związków ze Stanami Zjednoczonymi, więc powinna przejść ewentualną recesję za oceanem bez większych kłopotów.

Obecna słabość rynku może też być spowodowana zwiększoną atrakcyjnością lokat bankowych i obligacji. Dla krótkoterminowych inwestorów, których mogło być na rynku akcji sporo, obecne poziomy rentowności obligacji mogą być pretekstem do przemyślenia atrakcyjności i ryzyka inwestowania w akcje. Uważam jednak, że pozytywne tendencje w polskiej gospodarce, wzrost płac, a co za tym idzie – zwiększone możliwości oszczędzania będą w dłuższym terminie wsparciem dla giełdy.

Nerwowość na rynku jednak jest i niewykluczone, że jeszcze jakiś czas pozostanie. Istnieje sporo elementów niepewności, poczynając od wspomnianej już sytuacji w USA i możliwości wystąpienia tam recesji. W Polsce można do nich zaliczyć choćby przyszły poziom inflacji oraz stóp procentowych.