Polskie okna z widokiem na świat

Ryszard Florek. Co drugie okno dachowe kupowane przez Polaków pochodzi z założonej przez niego spółki Fakro

Publikacja: 08.07.2008 04:27

Polskie okna z widokiem na świat

Foto: Rzeczpospolita

Nie szczędzi uznania Veluksowi. – To imponujący konkurent – przyznaje. Nie zamierza jednak pozwolić na to, aby duński koncern ograniczał możliwości rozwoju firmie, którą stworzył w latach 90. ubiegłego wieku, a której prezesem i współwłaścicielem jest do dziś.

Przez ostatnie lata udowodnił, że jego firma ma olbrzymi potencjał. Fakro jest dziś numerem jeden w Polsce i wiceliderem światowego rynku okien dachowych. Na eksport trafia ok. 70 proc. produkcji spółki. Swoje okna sprzedaje do 40 krajów świata. Poza Rosją, gdzie firma ma silną pozycję, znaczącymi odbiorcami są także Kanada, Australia i Nowa Zelandia. Okna firmy zaczęli podrabiać Chińczycy, dlatego Fakro zaczęło produkować je w tamtym kraju. Firma ma także fabrykę na Ukrainie.

O szczegółach działalności spółki Ryszard Florek mówi niechętnie. Nie lubi się chwalić sukcesami, choć razem z żoną Krystyną zajmuje 44. miejsce na liście najbogatszych “Wprost”, z majątkiem ocenianym na 740 mln zł. Potrafi dzielić zarządzanie pomiędzy swoich menedżerów i zawsze podkreśla zasługi zespołu. Pytany o credo życiowe, odpowiada, że nie chce zawieść zaufania, także swoich współpracowników. Zaznacza, że zaprzestanie nieuczciwych praktyk przez Velux pozwoliłoby mu znacznie zwiększyć wynagrodzenia w firmie.

Urodził się w Podłopieniu koło Tymbarka. Do liceum chodził w Limanowej. Ukończył Wydział Budownictwa Lądowego na Politechnice Krakowskiej. Produkcją okien zainteresował się w Niemczech, gdzie jako student jeździł na praktyki.

Działalność biznesową rozpoczął w 1985 r. Z Jackiem Radkowiakiem założyli w Tymbarku firmę Florad. Nie było ich wówczas stać, aby kupić od razu specjalistyczne maszyny do produkcji okien dachowych. Sprowadzali je na raty. Aby rozkręcić działalność, potrzebowali kredytu. Nie zdobyli go, więc aby wykorzystać sprzęt, zaczęli wytwarzać boazerię i podłogi. Pierwszą fabrykę Florek – już bez dotychczasowego wspólnika – uruchomił w Nowym Sączu 17 lat temu. Zaczął od małej hali przy upadających Sądeckich Zakładach Naprawy Autobusów. Dziś firm działających w ramach grupy Fakro jest kilkanaście. W sumie ich obroty w 2007 r. przekroczyły 920 mln zł. Lubi aktywny wypoczynek. W wolnych chwilach wybiera się na wyprawy w góry, jeździ na nartach, pływa oraz gra w tenisa.

—Beata Drewnowska

Ryszard Florek - prezes Fakro

Rz: Dlaczego Fakro zdecydowało się na złożenie wniosku przeciw Veluksowi?

Ryszard Florek: Naruszanie przez Velux art. 82 traktatu Unii Europejskiej sprawia, że nasze koszty dystrybucji w Europie Zachodniej są o 10 proc. wyższe. Nie mogliśmy dłużej tolerować tej sytuacji, bo dotkliwie odczuwamy skutki umacniającego się złotego oraz rosnących kosztów zakupu surowców.

Które praktyki stosowane przez Velux są dla pana spółki najbardziej dotkliwe?

W sumie takich działań jest kilkanaście. Najbardziej dotyka nas system bonusów stosowany przez naszego konkurenta w krajach Europy Zachodniej. Jeżeli dystrybutorzy z tych państw zdecydują się na włączenie do oferty naszych produktów, to Velux ogranicza im bonusy. Przez to nie możemy się dostać na tamtejsze rynki. W ten sposób Velux walczy o rynki, na których sprzedaż nie rośnie już dynamicznie. W krajach, gdzie popyt nadal się zwiększa, np. w Europie Wschodniej, sytuacja wygląda inaczej. Nasze udziały są tam porównywalne.

O ile większe od obecnych mogłyby być wasze udziały w światowym rynku okien dachowych, gdyby nie działania Veluksa?

Trudno podać dokładne liczby. Tym bardziej że Velux stosuje nieuczciwe praktyki od ponad dziesięciu lat. Szacuję, że moglibyśmy mieć nie 17, ale 30 proc. światowego rynku. Natomiast nasze udziały w Europie Zachodniej wynosiłyby nie 5, lecz ok. 20 proc.

Jaką strategię Fakro zamierza realizować w najbliższym czasie?

Od wielu lat mimo przeszkód staramy się rozwijać dynamicznie. Będziemy to robić także w najbliższym czasie. Interesuje nam dalsze umacnianie się na pozycji wicelidera na światowym rynku okien dachowych i zmniejszanie dystansu do Veluksa. Chcemy tego dokonać, produkując okna jak najwyższej jakości. Od 1 sierpnia wszystkie nasze okna będą miały najwyższą klasę bezpieczeństwa.

Jakie inwestycje firma planuje w najbliższym czasie?

Być może jeszcze w tym roku uda się nam uruchomić produkcję w Stanach Zjednoczonych. Zdecydowaliśmy się na to, ponieważ z powodu osłabienia dolara eksport przestał być opłacalny. Będziemy produkować tam w wydzierżawionych halach na maszynach, które przywieziemy z Polski. ?

Nie szczędzi uznania Veluksowi. – To imponujący konkurent – przyznaje. Nie zamierza jednak pozwolić na to, aby duński koncern ograniczał możliwości rozwoju firmie, którą stworzył w latach 90. ubiegłego wieku, a której prezesem i współwłaścicielem jest do dziś.

Przez ostatnie lata udowodnił, że jego firma ma olbrzymi potencjał. Fakro jest dziś numerem jeden w Polsce i wiceliderem światowego rynku okien dachowych. Na eksport trafia ok. 70 proc. produkcji spółki. Swoje okna sprzedaje do 40 krajów świata. Poza Rosją, gdzie firma ma silną pozycję, znaczącymi odbiorcami są także Kanada, Australia i Nowa Zelandia. Okna firmy zaczęli podrabiać Chińczycy, dlatego Fakro zaczęło produkować je w tamtym kraju. Firma ma także fabrykę na Ukrainie.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację