Dla niewtajemniczonych inwestorów może wydawać się to przewrotne, bo najpierw spadły ceny akcji, a dopiero potem pokazywały się prognozy mówiące o osłabieniu wzrostu gospodarczego. Nawet sztab ekspertów w Międzynarodowym Funduszu Walutowym często zmieniał prognozy gospodarcze, a poza tym podawał te prognozy w momencie, gdy rynki kapitałowe spowolnienie antycypowały. Czyżby zatem akcje były najlepszym predykatorem koniunktury?
Czytając podręcznik do makroekonomii, choćby ten, który napisał jeden z najlepszych specjalistów od cykli koniunkturalnych, prof. Ben Bernanke (obecny szef Fedu), dowiemy się, że dość silnym wskaźnikiem wyprzedzającym dla koniunktury są ceny akcji. Ich spadki wyprzedzają osłabienie koniunktury, natomiast zwyżki wyprzedzają jej ożywienie. Jeśli to prawda, to możemy powiedzieć, że hipoteza rynku efektywnego w formie silnej działa w stu procentach (hipoteza rynku efektywnego w formie silnej zakłada, że ceny akcji dyskontują wszelkie informacje). Zasada ta działa również w Polsce, ponieważ od roku mamy spadki na giełdzie, a przecież wyraźne osłabienie we wzroście PKB będziemy widzieli najpewniej w 2009 r.
Wracając jednak do wątku, co jest pierwsze: prognoza makroekonomiczna czy kursy giełdowe spółek, wydaje się, że jednak kursy giełdowe spółek. Dlaczego? Ponieważ z pozycji mikro (spółka giełdowa) zachodzące zmiany widać trochę szybciej niż z pozycji makro (gospodarka). To jednak nie koniec przemyśleń, bo przecież spółki pokazują wyniki w odstępach kwartalnych, a GUS przynajmniej część danych zagregowanych podaje w odstępach miesięcznych. W takiej sytuacji należałoby przypuszczać, że uczestnicy rynku wyprzedzający dane makroekonomiczne ryzykują i albo dane makro popierają ich pozycję, albo zaprzeczają. W ten sposób mamy do czynienia z korektami wzrostowymi i spadkowymi, które jeśli są poparte danymi makroekonomicznymi, zamieniają się w długotrwałą tendencję.
Może występować jednak inna teoria – mówiąca o tym, że duża grupa inwestorów ma dokładną informację o spółkach wcześniej, a to jest możliwe wyłącznie w sytuacji, kiedy ma się informacje poufne. Wówczas możemy tylko powiedzieć, że rynek kapitałowy jest efektywny w formie silnej, ale chyba jednak trochę ułomnie efektywny.
Mariusz Staniszewski - prezes Noble Funds TFI