[b]Rz: Jak rząd zamierza przekonać Unię do zmian pakietu klimatycznego, na który Polska się zgodziła w marcu zeszłego roku?[/b]
[b]Mikołaj Dowgielewicz[/b]: Jeśli Unia Europejska chce być przykładem dla reszty w walce z ociepleniem klimatu, nie może przyjmować rozwiązań, które są niedopracowane i niedoszacowane.
Naszym zdaniem pakiet klimatyczno-energetyczny w obecnym kształcie nie bierze pod uwagę konsekwencji dla konkurencyjności gospodarki europejskiej i skutków społecznych. Trzeba do niego wprowadzić mechanizm zabezpieczający przed gwałtownymi spekulacjami cenami uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Według szacunków Komisji Europejskiej emisja tony CO[sub]2[/sub], która obecnie kosztuje około 25 euro, w 2020 roku będzie kosztowała 39 euro. Ale jeśli dojdzie do jakiegoś kryzysu albo zacznie się spekulować tymi uprawnieniami, np. zaczną je wykupywać fundusze inwestycyjne, to cena może dojść do 70, a nawet 80 euro. Tak wynika z wielu niezależnych analiz. Polska gospodarka oparta na węglu na wyprodukowanie jednego megawata energii potrzebuje wyemitować jedną tonę CO[sub]2[/sub]. Francuzi pięć razy mniej. W konsekwencji w Polsce doszłoby do drastycznego wzrostu cen energii dla konsumentów. Chcemy więc, aby był limit powyżej którego cena nie może wzrosnąć.
[b]Ale przecież w końcu będziemy musieli zmodernizować naszą energetykę?[/b]
Dlatego chcemy też wprowadzić mechanizm, który wymusi modernizację. W żargonie nazywa się to benchmarkingiem. Proponujemy, by te przedsiębiorstwa, które używają najlepszej technologii na rynku z punktu widzenia ochrony środowiska, dostawały uprawnienia za darmo, a te, które używają technologii bardziej brudnych, żeby musiały za nie częściowo płacić. Duże inwestycje w energetyce i tak są konieczne.