Liberał po chińsku

Zhou Xiaochuan, prezes Ludowego Banku Chin to jeden z najlepszych reformatorów w kraju. Choć jego kariera nieraz wisiała na włosku, dziś mówi się o nim jako przyszłym premierze

Publikacja: 23.12.2008 05:09

Jako szef nadzoru nad rynkiem obligacji Zhou Xiaochuan zyskał przydomek Bapi, czyli Skąpiec

Jako szef nadzoru nad rynkiem obligacji Zhou Xiaochuan zyskał przydomek Bapi, czyli Skąpiec

Foto: Reuters

Jego życie mogłoby posłużyć za materiał do powieści lub filmu o krętej historii współczesnych Chin. Urodził się w 1948 roku w rodzinie należącej do elity komunistycznego aparatu. Jego rodzice pracowali w administracji państwowej, a ojciec był nawet członkiem Rady Państwa i ministrem przemysłu. W czasie rewolucji kulturalnej obydwoje zostali zdymisjonowani i byli prześladowani.

Zhou Xiaochuan skończył w roku 1975 Chiński Instytut Technologii Chemicznych (dzisiaj Pekiński Instytut Technologii Chemicznych), a w 1995 uzyskał tytuł doktora na Uniwersytecie Tsinghua. Rok później był już głównym doradcą ds. ekonomicznych i restrukturyzacji Rady Państwa.

W latach 1985 – 1989, był wiceministrem handlu zagranicznego oraz członkiem Narodowego Komitetu ds. Reform Gospodarczych. Zanim doszło do tragicznych wydarzeń na placu Tienanmen w roku 1989 był pupilkiem i bliskim współpracownikiem sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin Zhao Ziyanga, który został surowo ukarany za postulowanie dialogu z okupującymi plac studentami.

Mimo niebezpiecznej koneksji Zhou szybko dostał pracę na stanowisku prezesa China Construction Bank i był pionierem restrukturyzacji zadłużenia przedsiębiorstw. W latach 2000 – 2002 praktycznie zarządzał chińskimi rezerwami. W tym samym czasie był również szefem instytucji zajmującej się nadzorem rynku obligacji. Zyskał wówczas przydomek Zhou „Bapi” (zdzierca, skąpiec). Był wtedy bezwzględny, jeśli chodzi o zwalczanie korupcji w spółkach giełdowych. Budził tym wielkie oburzenie drobnych akcjonariuszy, którzy widzieli, że po wykryciu każdego takiego przypadku ceny akcji gwałtownie spadały. Kiedy w lipcu 2001 roku zapowiedział swoje plany drastycznej redukcji udziału państwa w giełdzie papierów wartościowych, akcje giełdy staniały błyskawicznie, co zmusiło Zhou do rezygnacji z planów.

Prezesem banku centralnego został w grudniu 2002 r. Jednym z pierwszych zadań, do jakich przystąpił na tym stanowisku, było wyczyszczenie 865 mld złych kredytów funkcjonujących w chińskim systemie bankowym.

Jest ekspertem uznanym za granicą. Powszechnie traktowany jest jako najlepszy specjalista od wolnego rynku w chińskiej administracji i często mówi się o nim jako przyszłym premierze tego kraju. Z pewnością jest spośród nich najbardziej liberalny. Słynne jest jego powiedzenie: – Jeśli jakiś problem może rozwiązać rynek, pozwólmy, aby tak się stało. Ja jestem tylko sędzią, a nie zawodnikiem czy trenerem. Prasa chińska uwielbia go, bo jako jedyny potrafi naprawdę rozmawiać z dziennikarzami.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację