Za każdą wymianę oczywiście należy uiścić daninę fiskusowi w postaci stosownych opłat i zmitrężyć sporo czasu, bo wymiany dokumentów nie można dokonać elektronicznie i korespondencyjnie.
Zacznijmy od tzw. obowiązku meldunkowego – pozostałości czasów carskich, kiedy władza wymuszała prawie absolutną kontrolę nad obywatelami. Ten antyobywatelski proceder trwał w PRL i niestety za wszystkich rządów później. Rząd PO zapowiedział wyrugowanie tego obowiązku, niestety zbiorowa obstrukcja własnej biurokracji spowodowała, iż od tego odstąpiono, ku udręce obywatela-wyborcy, jednocześnie tracąc okazję do pokaźnych oszczędności na administracji.
Oficjalny powód niezrealizowania tej obietnicy brzmi: trzeba by zmienić ponad 150 aktów ustawodawczych, nie mówiąc – prawdopodobnie – o setkach zarządzeń lub rozporządzeń. To powód niewiarygodny. A może należałoby anulować tych 150 ustaw.
Przy wymianie prawa jazdy urząd – tu gminy w Wilanowie – wymaga wypełnienia czterostronicowego druku, fotografii, fotokopii starego prawa jazdy; przy okienku wisi informacja, iż nie przyjmuje się wniosków na drukach wydrukowanych z Internetu. Na pytanie, dlaczego, miła skądinąd urzędniczka wyjaśniła, iż przy kiepskiej jakości wydruku urząd ma problemy ze skanem podpisu delikwenta!
To pokazuje, iż osiągnięcia techniki mogą przegrywać z inwencją urzędników. Po pierwsze, dlaczego wniosków nie można przesłać drogą elektroniczną? A po drugie, po co składać ponowny wniosek, skoro w urzędzie wydającym nowe prawo jazdy wszystkie informacje o petencie tak czy siak są.