Konstrukcja obu ofert w odniesieniu do inwestorów indywidualnych ma kilka cech wspólnych. Obok tego, że w akcje Tauronu będą mogli zainwestować podobną kwotę pieniędzy, w obu są też przewidziane specjalne bonusy w postaci a to ulgowych polis (PZU), a to obietnicy tańszego prądu (Tauron).
[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/06/01/sposob-na-klienta/] Skomentuj na blogu[/link][/b]
Wprowadzone przez resort skarbu ograniczenia kwotowe przy ofercie PZU spełniły swoją funkcję. Zwiększyła się liczba inwestorów i rachunków maklerskich, wyeliminowano kosztowne lewary, co z kolei uchroniło mniej doświadczonych graczy przed stratami. Dodatkowo Skarb Państwa nie musi już, tak jak było to w przypadku ZA Tarnów, korzystać z pieniędzy spółek, które kontrolował, by ratować powodzenie oferty.
Wątpliwości budzą natomiast marketingowe działania samych spółek i owe bonusy. Główną wartością dla akcjonariuszy powinien być udział w wypracowanych przez spółki zyskach. A te z uwagi na fakt, że koszty proponowanych rabatów poniosą firmy, mogą być niższe.
Na rynku kapitałowym najbardziej sprawdzoną formą zatrzymania inwestora jest odpowiedniej wysokości dywidenda. Giełda to nie supermarket, gdzie w promocji mamy często towar wątpliwej jakości. Proponowane programy lojalnościowe są więc raczej sposobem na klienta, a nie na inwestora, i oferta publiczna nie jest najlepszym miejscem do takich promocji.