GPW poinformowała, że nie było żadnych podejrzanych transakcji akcjami KGHM (KNF ostateczny raport ze swojego dochodzenia ma podać do piątku).  Szczególnie mnie to nie dziwi zważywszy na wielkość lubińskiej spółki, jej  pozycję na rynku i  oczywiście rolę samego właściciela. Gdyby jakieś podejrzane operacje  miały miejsce, rząd już w pierwszym dniu swojego urzędowania zwyczajnie by się skompromitował a na to dbający o dobry PR premier Donald Tusk pozwolić sobie nie może. Nie wierzę też, że za głośną transakcją na której rzekomo ktoś zarobił ponad 100 tys. zł. stoi tzw. insider. Kto bowiem za tak niewielkie pieniądze narażałby się na utratę wolności?

Dziwi mnie natomiast coś innego. Chodzi o komunikację z rynkiem. Z jednej strony mamy bowiem informację prezesa o ewentualnym skupie akcji KGHM nawet za 3 mld zł. Dla inwestorów był to czytelny sygnał: możemy liczyć na  coś w rodzaju dodatkowej dywidendy (rośnie zysk na akcję). Ale już dzień później premier w swoim expose zapowiada nałożenia nowego podatku z którego chce uzyskać około  2 mld zł rocznie. Głównym płatnikiem będzie oczywiście KGHM. Jak wiemy notowania poleciały na łeb na szyję a całe rzesze inwestorów (również akcjonariatu obywatelskiego ) poniosły dotkliwe straty. Na marginesie pomysł rządu pochwalił prezes KGHM co samo w sobie  jest już jakimś kuriozum.

Z punktu widzenia właściciela, który nie zamierza pozbywać się akcji bilans tych dwóch operacji  pewnie wyjdzie na zero, choć na dziś poniósł on na akcjach KGHM największe papierowe  straty. Nie każdy jednak chce wiązać się ze spółką na całe życie. Dla większości inwestorów, jeśli takie rozwiązania zostaną zastosowane, straty z ostatnich dwóch dni  mogą być nie do odrobienia w perspektywie najbliższych lat. Tylko przyszli emeryci  oszczędzający w OFE na expose premiera stracili jakieś 1,3 mld zł.

Koincydencja czasowa tych dwóch wydarzeń była pewnie  przypadkowa. Niemniej jednak całe zamieszanie może negatywnie wpłynąć na postrzeganie naszego rynku kapitałowego. Pewnie „państwo" przypomni sobie o inwestorach w przyszłym roku gdy będzie próbowało sprzedać akcje PKO BP. Pytanie tylko czy  po czymś takim znów zachcą oni mu zaufać.