Inwestorzy wciąż nieufnie podchodzą do inwestycji w tym segmencie, a jeśli już decydują się na zakupy, żądają cen, które często nie są akceptowane przez właścicieli firm.
Efekt jest taki, że od początku roku pozyskano tą drogą niespełna 2 mld zł. To wynik najgorszy od prawie dziesięciu lat.
Daleko posunięta ostrożność inwestorów w związku z globalnym kryzysem jest jak najbardziej uzasadniona. Wprawdzie wyceny akcji są atrakcyjne – a to do nich porównuje się oferty na rynku pierwotnym – ale obawy o rozwój sytuacji powodują, że duzi inwestorzy chcą większej premii za ryzyko.
Taka sytuacja panuje zresztą nie tylko w Polsce. Na rynkach rozwiniętych też trwa okres wyraźnego zastoju ofert pierwotnych.
Ponieważ nic nie wskazuje, by na giełdach nastąpiła szybka poprawa, nie dziwi, że firmy szukają innych sposobów pozyskania pieniędzy. Stąd o wiele większy ruch na rynku obligacji korporacyjnych. Od początku roku firmy zgarnęły tu prawie trzy razy więcej pieniędzy niż na rynku akcji.