Brakuje nad Wisłą innowacyjnych w skali globu firm, więc nowoczesne rozwiązania produkcyjne zadomawiają się na naszym rynku zazwyczaj dopiero wtedy, gdy na zachodzie Europy czy w USA tracą posmak nowości. Na badania i rozwój wydajemy zdecydowanie mniej od średniej unijnej, a biznes i nauka nadal mówią zupełnie różnymi językami, dlatego nowe technologie zazwyczaj importujemy, oczywiście z poślizgiem.
Ostatni kryzys też pojawił się u nas z opóźnieniem. Jego pierwszą falę udało nam się przetrwać, zdobywając miano zielonej wyspy. Jednak przedłużająca się stagnacja w Europie coraz bardziej odbija się na wynikach naszych firm. Szczególnie mocno odczuwa to branża motoryzacyjna, eksportująca – przede wszystkim do Europy – grubo ponad 90 procent swoich wyrobów.
Kryzys sprawił, że wymiana samochodu również dla Niemców, Włochów czy Francuzów mocno osunęła się na liście priorytetów. Sprzedaż nowych aut w Europie w ciągu trzech kwartałów tego roku skurczyła się prawie o 8 proc., a spadki na wielu dużych rynkach były dwucyfrowe. W Polsce sytuacja jest podobna i nic nie wskazuje, by w kolejnych kwartałach miała się poprawić.
W obliczu tego nawału złych informacji przedstawiciele naszego sektora samochodowego wpadli w panikę. Chcieli już, by zastąpić akcyzę podatkiem uzależnionym od parametrów ekologicznych auta, a samochody kupowane przez firmy objąć pełnym odpisem VAT. Teraz do tej listy dołączono przetestowane już w Europie dopłaty do kupna nowych pojazdów po złomowaniu starych. Mają na tym skorzystać wszyscy – producenci, dilerzy, klienci, a nawet budżet.
Może to brak wyobraźni, ale mnie jakoś trudno te korzyści zobaczyć. Po pierwsze, nie wierzę, że osoba jeżdżąca 20-letnim golfem dzięki kilku tysiącom złotych dopłaty zdecyduje się nagle na kupno nowiutkiej astry. Po drugie, na dopłaty do kupna aut tylko Niemcy wydali zawrotną sumę 5 mld euro. Trudno wyobrazić sobie, aby polski rząd zdecydował się na program wsparcia motoryzacji, który kosztowałby setki milionów złotych. Tym bardziej że jego efekty na zachodzie kontynentu okazały się równie pozytywne, co nietrwałe.