Bogusław Oleksy, wiceprezes Węglokoksu, miał od nowego roku być prezesem Kompanii Węglowej, ale zrezygnował jeszcze przed objęciem, o czym „Rz" pisała jako pierwsza. Na Śląsku mówią, że to rezygnacja wymuszona odgórnie (podobnie zresztą jak dymisje poprzednich wiceprezesów Kompanii – Ewy Malek-Piotrowskiej i Zbigniewa Paprotnego). Oczywiście nikt nic oficjalnie na ten temat nie powie zwłaszcza, że Janusz Piechociński, od miesiąca wicepremier i minister gospodarki, przekonuje, że kadrowej rewolucji w górnictwie nie przewiduje. A ja taka pewna nie jestem. Oczywiście nie będzie to rzeczywiście rewolucja, może bardziej ewolucja. Warto przypomnieć na przykład, że w tym roku kończy się kadencja zarządu Katowickiego Holdingu Węglowego i Jastrzębskiej Spółki Węglowej (obie spółki obchodzą w tym roku 20-lecie istnienia). Pytanie, czy w tych spółkach na pewno nic się nie zmieni? Nie wiem, czy już dziś ktoś potrafiłby na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. No bo czy zmiany za pół roku można będzie nazwać kadrową rewolucją, czy ewolucją? No i czy rzeczywiście do nich dojdzie?
Czas pokaże. Przykład Bogdanki po odwołaniu Mirosława Tarasa z funkcji prezesa, a potem po powołaniu Zbigniewa Stopy na stanowisko prezesa pokazuje, że kopalnie kadrowe trzęsienia ziemi mogą przetrwać. To chyba jednak wątpliwe pocieszenie dla zarządów śląskich spółek węglowych (oczywiście jeśli to pocieszenie jest im potrzebne...).