Prezes na wielkie wyzwania

Minęło pięć z dwunastu miesięcy, jakie Steve Ballmer, ?prezes Microsoftu, dał firmie na znalezienie swojego następcy. Nowy szef, ktokolwiek nim zostanie, będzie miał trudne zadanie. Nie będzie miał prawa do jakiejkolwiek pomyłki.

Publikacja: 27.01.2014 11:07

Prezes na wielkie wyzwania

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Ogłaszając w końcu sierpnia ubiegłego roku swe odejście, Ballmer zaskoczył nie tylko rynek, ale – jak się wydaje z perspektywy czasu – także władze firmy. Początkowo powszechne były opinie, że karty są poukładane i znalezienie nowego szefa nie będzie trudne. Dziś wiemy, że nie jest to takie proste.

Medialne pewniaki, takie jak Alan Mulally, prezes Forda czy Steve Mollenkopf, były dyrektor operacyjny, a od grudnia 2013 roku szef Qualcomm, wykruszają się, więc pojawiają się nowe kandydatury. Najnowszy mocny typ to Hans Vestberg, prezes szwedzkiego Ericssona. Ta kandydatura wydaje się być o tyle prawdopodobna, że Vestberg – przynajmniej jak na razie – nie zdementował informacji.

Poszukiwania następcy Steve'a Ballmera i wybór Steve'a Mollenkopfa na szefa Qualcomm pokazują, jak ważne jest „wychowanie" przez firmę sukcesora. Co prawda, według przecieków, jest mocnych trzech wewnętrznych kandydatów na szefa Microsoftu, ale jak na razie żaden z nich nie pojawił się na czele medialnej listy pewniaków.

Ktokolwiek zostanie prezesem producenta systemu operacyjnego Windows i pakietu Office, będzie musiał zmierzyć się z olbrzymimi wyzwaniami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Najważniejsze to poprawienie pozycji firmy z Redmond na rynku smartfonów i tabletów, rozwiązanie problemów związanych z Windows 8 i 8.1, umiejętne rozegranie bitwy z Google toczonej na rynku usług w chmurze obliczeniowej i wreszcie dokończenie zapoczątkowanej w lipcu 2013 roku reorganizacji koncernu.

Rynek – ten rozumiany jako klienci firmy, jak i ten giełdowy – na razie spokojnie nasłuchuje informacji i plotek o postępach w wyborze szefa Microsoftu. Wie już bowiem, że wybór jest trudny, a miejsca na pomyłkę nie ma.

Dłuższy, niż pierwotnie oczekiwano przebieg rekrutacji można interpretować przynajmniej dwojako. Albo że trudno jest znaleźć właściwego kandydata, albo że powołany przez radę dyrektorów komitet bardzo poważnie podchodzi do sprawy i dokonuje wyjątkowo starannego wyboru, wykorzystując czas, jaki dał mu Ballmer.

Pozostaje mieć nadzieję, że gdy poznamy nazwisko nowego szefa koncernu z Redmond, kurs akcji Microsoftu zareaguje na nie wzrostem, a nie spadkiem.

Ogłaszając w końcu sierpnia ubiegłego roku swe odejście, Ballmer zaskoczył nie tylko rynek, ale – jak się wydaje z perspektywy czasu – także władze firmy. Początkowo powszechne były opinie, że karty są poukładane i znalezienie nowego szefa nie będzie trudne. Dziś wiemy, że nie jest to takie proste.

Medialne pewniaki, takie jak Alan Mulally, prezes Forda czy Steve Mollenkopf, były dyrektor operacyjny, a od grudnia 2013 roku szef Qualcomm, wykruszają się, więc pojawiają się nowe kandydatury. Najnowszy mocny typ to Hans Vestberg, prezes szwedzkiego Ericssona. Ta kandydatura wydaje się być o tyle prawdopodobna, że Vestberg – przynajmniej jak na razie – nie zdementował informacji.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację