Reakcja w oczywisty sposób wykracza poza ochronę zdrowia rosyjskich konsumentów, a restrykcje są zbyt ostre w stosunku do sytuacji. Widzi to polski minister rolnictwa, widzą jego odpowiednicy z innych krajów unijnych.

Minister Stanisław Kalemba powiedział w radiowej Trójce, że Polska szacuje już straty przedsiębiorców związane z zakazem importu do Rosji. A jak straty oszacuje, będzie chciał wymóc na Komisji Europejskiej, by pokryła ich część. Trudno na razie powiedzieć, o jakiej kwocie mowa. Prawdopodobnie nie będzie ona jednak zbyt wysoka (w całym 2013 r. polskie firmy sprzedały do Rosji wieprzowinę wartą ok. 100 mln euro).

Pomysł, aby Bruksela płaciła za problemy polskich eksporterów sam w sobie jest oczywiście dobry. Lepiej byłoby chyba jednak poszukać systemowego rozwiązania, które pozwoliłoby uniknąć podobnych działań ze strony Rosji w przyszłości.

Tymczasem jedno jest pewne: olimpijczycy w trakcie igrzysk w Soczi oraz oglądający ich zmagania kibice polskiej wieprzowiny nie spróbują, bo uchylenie embarga zajmie co najmniej dwa, trzy tygodnie. Na dwa dni przed startem sportowych zmagań wiadomo więc, że czegoś dobrego w trakcie imprezy zabraknie. Ale w tym przypadku Kreml sam jest sobie winien.