Nowe regulacje mają wejść w życie latem 2014 r. W wyniku nowelizacji udział energii odnawialnych w miksie energetycznym za Odrą ma, zamiast 40–45 proc., wynieść w 2035 roku 55-60 proc.
Rozwój OZE będzie się głównie koncentrował na tańszych technologiach, zwłaszcza na energii słonecznej i wiatrowej na lądzie. Taryfa za prąd z nowych farm ma spaść do średnio 12 centów/kWh. Także w energii wiatrowej na morzu niemiecki rząd widzi duży potencjał, dlatego i ona otrzyma dofinansowanie.
Podobnie jak rząd polski, Niemcy planują wprowadzenie systemu aukcyjnego (wspierającego inwestycje w OZE – red.). Aukcje będą najpierw testowane na farmach fotowoltaicznych stojących na wolnych przestrzeniach. Wysokość wynagrodzenia za prąd z tych źródeł będzie określona w aukcjach, które ruszą w roku 2017. Co roku ma być kupowane 400 MW.
Reforma przyniesie zmiany we wsparciu dla biomasy. Wynagrodzenie ma znacznie spaść i zostać ograniczone głównie do energii z odpadów. Ma się zmniejszać, gdy rozbudowa biogazowni przekroczy poziom 100 MW rocznie. Natomiast wsparcie dla geotermii i elektrowni wodnych pozostaje w zasadzie bez zmian.
Kolejnym kluczowym punktem zbliżającej się reformy jest polepszenie integracji OZE z krajowym i europejskim rynkiem energii elektrycznej. Opcjonalna „elastyczna premia rynkowa" stanie się obowiązkowa: producent „zielonego" prądu z instalacji o określonej ustawowo wielkości (np. 500 kW w 2015 r.) będzie zobligowany do sprzedaży wytworzonej energii na giełdzie. Obok ceny sprzedaży otrzyma tzw. premię rynkową. Będzie to swoisty bufor, którego wysokość będzie określana jako różnica pomiędzy ceną na giełdzie a ceną sprzedaży. Zgodnie z założeniami rządu niemieckiego integracja zielonej energii z rynkiem nie może zagrażać międzynarodowej konkurencyjności energochłonnego przemysłu.