Aktualizacja: 01.07.2019 21:00 Publikacja: 01.07.2019 21:00
Foto: Fotolia
Ocena gospodarki zaserwowana czytelnikom ostatnio przez Janusza Jankowiaka w artykule „Kilka pytań bez odpowiedzi" („Rzeczpospolita" z 6 czerwca 2019 r.) dotyka ważnych pytań dotyczących polskiej gospodarki i przebiegu cyklu koniunkturalnego. Niestety, pytania stawiane przez autora nie są ani nowe, ani specjalnie nie pomagają w zrozumieniu polskiej gospodarki i jej cykliczności.
Główną tezą autora wydaje się być nieuchronność spowolnienia gospodarczego i z nią się generalnie zgadzamy, a nawet to spowolnienie prognozujemy (PKB naszym zdaniem urośnie o 4 proc. w 2020 roku i mniej więcej o 3 proc. rok później). Argumentację natomiast można było przedstawić dużo jaśniej, bez odnoszenia się do tytułowych „pytań bez odpowiedzi". Wprowadza to niepotrzebny zamęt do całej analizy i podważa nie tylko jej wiarygodność, ale też prowadzi do kontestowania statystyki publicznej. To zaś jest droga bez powrotu.
Sygnał wysłany przez premiera może być odbierany pozytywnie jako deklaracja większej swobody prowadzenia działalności gospodarczej, jednak jeśli szybko nie pojawią się konkretne rozwiązania, entuzjazm może osłabnąć.
Jeszcze się zespół Rafała Brzoski nie zebrał, a już rośnie opór przed jego potencjalnymi propozycjami mającymi przeciąć pęta krępujące gospodarkę.
Donald Trump grzmi o niekorzystnym dla USA bilansie handlowym z UE. Zapowiadając cła, ostrzega, że czas, kiedy Stany były wykorzystywane, dobiega końca. Jeśli jednak spojrzeć na dane o złożonych relacjach handlowych, prawda zdaje się leżeć daleko od jego teorii.
Inwestycje, inwestycje, inwestycje, ogłosił premier. I do tego deregulacja.
Trudno sobie wyobrazić demokratyczne państwo w sercu Europy i poważnego członka UE bez dialogu społecznego. Silna reprezentacja central związkowych i największych organizacji pracodawców, których opinie są respektowane, a co najmniej wysłuchiwane przez rząd, to fundament demokracji w większości krajów Europy Zachodniej.
Czy w czasie polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej nadzwyczajny szczyt Europejczyków powinien się odbywać w Paryżu? To jedno z pytań, które się pojawiają po burzy wywołanej przez Amerykanów.
Kolejny mocny dzień w wykonaniu złotego. Dolar jest już poniżej 4 zł, a euro zbliża się do poziomu 4,15 zł.
Złoty pozostaje silny, ale chwilo jego ruch został zatrzymany. Rynek czeka na dane makroekonomiczne i informacje dotyczące Ukrainy.
Złoty w środę złapał lekką zadyszkę, ale nie oznacza to jednocześnie, że ma on problemy. Inwestorzy rozgrywają bowiem wątek pokoju na Ukrainie.
Złoty pozostaje silny. Euro jest coraz bliżej poziomu 4,15 zł, a dolar może spaść poniżej 4 zł. Skąd ten ruch?
Nie rozumiem, jak Magdalenka i przywoływanie gen. Jaruzelskiego mają się do wad obecnego procesu nominacyjnego sędziów.
Projekty nowelizacji mających wprowadzić tzw. ślepe pozwy zostały fatalnie napisane. To jednak nie powód, by wyrzucić je do kosza. Bo sama idea jest słuszna.
W polityce przestaliśmy być wyborcami i staliśmy się kibicami. Ta polaryzacja przeniosła się do sądów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas