Reklama
Rozwiń
Reklama

Czy bitwa o Kompanię Węglową faktycznie się skończyła?

Kontrolowane unicestwienie Kompanii Węglowej ma uchronić tego największego w UE producenta węgla kamiennego przed całkowitą utratą płynności finansowej.

Aktualizacja: 09.01.2015 10:31 Publikacja: 09.01.2015 05:43

Czy bitwa o Kompanię Węglową faktycznie się skończyła?

Foto: Archiwum

Czasu jest niewiele. Jak przekonuje rząd, zaniechanie działań restrukturyzacyjnych doprowadzi do upadku Kompanii Węglowej (KW) w ciągu zaledwie jednego miesiąca. Na nic więc się zdały ubiegłoroczne wysiłki rządu i upór, by za wszelką cenę ratować wszystkie kopalnie i ocalić przed utratą pracy całą brać górniczą. Cała para poszła w gwizdek, bo i tak stało się to, co się miało stać – trwale nierentowne kopalnie zostaną zamknięte.

Okazuje się, że w najgorszych zakładach KW w 2014 r. strata na sprzedaży węgla sięgała od 3,15 do 14,23 zł na gigadżul energii zawartej w każdej tonie węgla. Niektóre kopalnie od lat nie przynosiły zysków. Nie wiem, czy istnieje  inna branża, w której władze z uporem prowadzą działalność w obszarach przynoszących straty, bez ryzyka oskarżenia o działanie na szkodę spółki.

Kompania już nieraz znajdowała się pod ścianą. Do tej pory pomagały jednak zastrzyki gotówki – czy to w postaci 1,5 mld zł od Jastrzębskiej Spółki Węglowej za przejęcie kopalni Knurów-Szczygłowice, czy w formie przedpłat za węgiel płaconych przez spółki energetyczne.

Teraz, gdy wyczerpały się możliwości dofinansowania działalności KW, przyszedł czas na odważne decyzje. Choć oczywiście samo zamknięcie czterech nierentownych zakładów problemu nie rozwiąże.

Na papierze plan restrukturyzacji KW wygląda naprawdę dobrze. Dzięki odcięciu najsłabszych ogniw roczna strata KW na sprzedaży węgla zmniejszy się z 1,15 mld zł do 255 mln zł. Natomiast roczne wydobycie w spółce skurczy się z 28,8 mln ton do 22,3 mln ton. Nawet 6 tys. z 10,5 tys. pracowników likwidowanych kopalń ma znaleźć zatrudnienie w innych zakładach.

Reklama
Reklama

W ostatnich trzech latach w cztery przeznaczone dziś do likwidacji kopalnie zainwestowano 700 mln zł

Nowa spółka – następca KW, którego udziały obejmie państwowy Węglokoks – skupi się na inwestowaniu w te aktywa wydobywcze, które rokują najlepiej. Szacuje się, że tylko w ostatnich trzech latach w cztery przeznaczone dziś do likwidacji kopalnie zainwestowano 700 mln zł. Z perspektywy czasu można uznać, że były to pieniądze wyrzucone w błoto.

Dużo większym wyzwaniem niż przeniesienie nierentownych aktywów do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która wbrew pozorom nie zajmuje się restrukturyzacją, ale likwidacją zakładów wydobywczych, będzie wprowadzenie zmian w prawie i w układach zbiorowych funkcjonujących w Kompanii (spór może dotyczyć nawet kwestii zasadniczych: czy takie układy w ogóle w KW obowiązują). Bez tego nie uda się ani wprowadzić sześciodniowego tygodnia pracy, ani uprościć wynagrodzeń pracowników i uzależnić płac od wyników finansowych firmy.

Gdyby to było takie proste, zarządy spółek węglowych już dawno wprowadziłyby takie zmiany. A bez tego, jak deklaruje sam rząd, nie będzie w „zdrowiejących" kopalniach miejsca na przyjęcie załogi z wygaszanych zakładów.

Co więcej, te lepsze kopalnie pogrążą się w kłopotach, bo na znaczące odbicie cen węgla w najbliższych latach nie ma co liczyć i cięcia kosztów w kopalniach są już po prostu konieczne. Tylko w ostatnim dziesięcioleciu koszty w polskich zakładach wydobywczych wzrosły niemal dwukrotnie – do 309 zł na tonę węgla, podczas gdy przychody jednostkowe sektora sięgnęły w 2014 r. 279 zł na tonę.

Miejmy nadzieję, że po tej burzy, która przetacza się właśnie przez Śląsk, pozostanie nowy, zdrowy podmiot, zabezpieczający dostawy węgla dla polskich elektrowni i gwarantujący tanie, dobre paliwo odbiorcom indywidualnym.

Reklama
Reklama

Jeśli nawet spółki energetyczne włączą się kapitałowo do „nowej KW", to nie musi to oznaczać rewolucji na rynku. Przecież już dziś najwięksi polscy producenci energii zaopatrują się niemal wyłącznie w rodzimych kopalniach. Problemem pozostają długi KW – 4,2 mld zł – które na koniec dnia trzeba będzie spłacić. I oby nie robił tego za węglową spółkę sektor energetyczny.

Pozostaje jeszcze jedno pytanie: czy bitwa o KW faktycznie się skończyła. Odpowiedź zależy od tego, czy rząd ulegnie naciskom protestujących górników czy konsekwentnie wprowadzi w życie swój plan.

Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Europejska innowacyjność potrzebuje Europy
Opinie Ekonomiczne
Lis w kurniku: chińska ekspansja wymusza wyprzedaże i cięcia cen aut
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Kilka myśli z okazji Dnia Niepodległości
Opinie Ekonomiczne
Mikołaj Raczyński: Okno możliwości dla Polski
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: O co chodzi z tym Tajwanem?
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama