Wielkie wesołe miasteczka są na całym świecie ogromnymi atrakcjami, przyciągającymi miliony turystów rocznie wydających miliardy dolarów, które dają zatrudnienie tysiącom osób. U nas w ostatnim ćwierćwieczu było kilka głośnych projektów, chętnie opisywanych przez wszystkie media, z których ostatecznie nic nie wyszło.

Jeszcze pod koniec ubiegłego wieku w park rozrywki w Warszawie miał jakoby inwestować Michale Jackson, a pewien Turek przedstawił wizje budowy gigantycznego wesołego miasteczka w okolicach Białej Podlaskiej. Kilka lat temu głośno było o holenderskim inwestorze planującym otworzyć Adventure World Warsaw w Grodzisku Mazowieckim, a potem o izraelskim, mającym realizować ambitny projekt na światowym poziomie koło Mszczonowa.

To co się udało to tylko skromne parki wodne i będące polską specjalnością parki jurajskie (mamy w kraju prawdopodobnie największą liczbę modeli dinozaurów na świecie). No i Śląskie Wesołe Miasteczko w Chorzowie, otwarte w 1959 r., które okres świetności już dawno ma za sobą i od kilku lat poszukiwało inwestora mogącego przywrócić niegdysiejszy blask tego lunaparku.

Jak się okazało, tym inwestorem będzie słowacka spółka Tatry Mountain Resorts. To prawdopodobnie dobra wiadomość, bo Słowacy mają w swoim portfeli kilka udanych inwestycji, są m.in. właścicielem aquaparku Tatralandia, a także ośrodków narciarskich i hoteli za naszą południową granicą. To, że potrafią skutecznie radzić sobie również z polskimi wyzwaniami, pokazali m.in. w Szczyrku. W ostatnim sezonie, niedługo po tym jak kupili Szczyrkowski Ośrodek Narciarski, wreszcie można było zobaczyć tam zmiany na lepsze i poczuć nadzieję na odzyskanie przez Szczyrk dawnego blasku najlepszej stacji narciarskiej w Polsce. Miejmy nadzieję, że ich tempo działania w Chorzowie będzie równie szybkie.