Wygląda na to, że wrażliwość społeczna rządzących nagle wzrosła, bo jeszcze dwa miesiące temu ministerstwo finansów nie widziało takiej potrzeby.
W lutym, tuż po tym jak „wybuchła bomba z kredytami frankowymi", w tygodniku Bloomberg Businessweek Polska w tekście pod tytułem „Rzecznik klientów banków potrzebny od zaraz" napisaliśmy, że kłopoty i skargi posiadaczy kredytów we frankach obnażyły fakt, że nie ma instytucji, która reprezentowałaby ich interesy. Zaproponowaliśmy, by na wzór urzędu Rzecznika Ubezpieczonych stworzyć podobny, który zajmowałby się ochroną klientów banków. Pomysł poparli prawnicy oraz miejscy rzecznicy konsumentów, przekonując, że usługi finansowe są coraz bardzie skomplikowane, a umowy mało zrozumiałe i przeciętnemu Kowalskiemu coraz trudniej bronić się w spornych kwestiach.
Zapytaliśmy wówczas o opinię m.in. Ministerstwo Finansów. Ale odpowiedź brzmiała: „...powołanie kolejnej instytucji dla ochrony praw klientów określonego segmentu usług finansowych, tj. odrębnej instytucji do ochrony praw klienta sektora bankowego nie jest uzasadnione". Wyjaśniając, że wystarczy wzmocnienie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jak widać posłowie PO uznali że los kredytobiorców i poszkodowanych przez banki okazał się cięższy niż się wydawało.