Co znaczy rewolucja technologiczna w telekomunikacji na przestrzeni 20 lat, najlepiej widać, jeśli porównamy telefon komórkowy Nokia 8110 i iPhone'a 6. Legendarny w latach 90. „banan" kosztował 1000 euro i można było przez niego tylko rozmawiać i esemesować. Obecnie każdy smartfon posiada setki różnych aplikacji służących rozrywce, zarządzaniu firmą, domem, finansami, robieniu zdjęć i filmów, przechowywaniu muzyki, a cała przyjemność kosztuje 650 euro.
Każdy z nas, jako konsument, musi czasem wybrać i dokonać zakupu nowego telefonu, komputera, telewizora czy sprzętu Hi-Fi. W podjęciu decyzji liczą się trzy rzeczy: parametry technologiczne, cena oraz zaufanie do marki i dostępność jego serwisu.
Parametry technologiczne, a więc to, co urządzenie potrafi, ile funkcji posiada, są o tyle ważne, że kolejny model za kilkanaście miesięcy będzie miał to samo i jeszcze więcej. Zatem zawsze powinniśmy kupować urządzenie najbardziej nowoczesne, bo „jutro" już będzie... przestarzałe, a my nie kupimy natychmiast tej nowej wersji.
Informacja jest kluczowa
Taka filozofia radykalnej zmiany przyświecała np. Zygmuntowi Solorzowi, który zrobił przeskok technologiczny i zamiast oferowanej „rozwojowej" analogowej technologii NMT wdrożył jako jeden z pierwszych w Europie LTE, czy naszym bankom, które mimo korzystnej oferty nie kupiły w latach 90. systemu rozliczeń czekami, a rozwinięto bankowość elektroniczną.
Oczywiście naszą gotowość na nowinki technologiczne studzi jedno – cena. Tak jak szanujemy swoje pieniądze, kiedy kupujemy coś na własne potrzeby, patrząc, jak rozwijają się produkty, technologie, oczekujemy, aby ci, którzy wydają publiczne miliardy, kierowali się tymi samymi kategoriami.