Lekarze mają leczyć, a nie obserwować

NFZ zapłaci za leczenie, ale tylko jeśli pacjent został odpowiednio przebadany. Już od lipca szpitale mają obowiązkowo rozliczać się z NFZ na podstawie międzynarodowych kodów. Zmiana, choć wygląda na formalną, może mieć kolosalne znaczenie dla polskich szpitali.

Aktualizacja: 17.04.2008 12:01 Publikacja: 17.04.2008 03:58

Lekarze mają leczyć, a nie obserwować

Foto: Edytor.net

– Chcemy wyeliminować sytuacje, w których pacjent jest przyjmowany do szpitala bez określonych powodów medycznych – zapowiada Jacek Paszkiewicz, prezes NFZ.

Z kontroli, którą NFZ przeprowadził w zeszłym roku, wynika, że ponad 60 procent pacjentów przyjętych do szpitala z powodu wstrząsu mózgu nie miała wykonanej tomografii komputerowej ani konsultacji neurologicznej. Pacjenci przyjmowani, by zdiagnozować u nich uporczywy ból, nie mieli podawanych środków przeciwbólowych.

Co piątemu pacjentowi, którego przyjęto do szpitala z podejrzeniem zapalenia trzustki, nawet nie wykonano badań laboratoryjnych, które pomogłyby takie zapalenie zdiagnozować. Co dziesiąty nie miał zrobionego USG.

Czytelniczka „Rz” opowiada: – Mój mąż został przyjęty do szpitala po tym, jak zasłabł w pracy. Przyjęto go na obserwację, przetrzymano kilka dni i wypuszczono do domu. Bez żadnych badań oprócz EKG. Potem okazało się, że miał mikrowylew.

Inny przykład: – Mój ojciec miał kilkakrotnie przesuwany zabieg kardiochirurgiczny. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Dopiero na oddziale pooperacyjnym okazało się, że wszyscy tam leżący dali lekarzowi „w łapę”. My nie daliśmy, ale oczekiwanie na wciąż przesuwany zabieg kosztowało nas mnóstwo nerwów – mówi nasza czytelniczka.

Ale prawdą jest też, że w rozliczeniach z NFZ jest mnóstwo zwykłych błędów. Lekarze opowiadają, że dokumentacji wciąż przybywa, wypełniają ją po dyżurach, poświęcając czas, za który nikt im nie płaci.

– To prawda, że w ankietach jest mnóstwo nieprawidłowości. Zdarza się, iż stomatolodzy deklarują, że swoich pacjentów leczyli na cholerę. To absurd, który wziął się stąd, że cholera jest pierwsza na liście międzynarodowych kodów. Gdy ktoś wypełnia ankiety na chybił trafił, wpisuje właśnie tę chorobę – opowiada Jacek Paszkiewicz, prezes NFZ.

Urzędnicy NFZ przytaczają też przykład noworodka, który miał mieć wykonanych 37 różnych zabiegów. Gdyby je rzeczywiście przeprowadzono, nie miałby najmniejszych szans na przeżycie.

Międzynarodowe kody mają też wyjaśnić, dlaczego pacjent, którego zabieg wymaga kilkudniowej hospitalizacji, zostaje w szpitalu kilka tygodni. Przyczyną jest zazwyczaj zakażenie szpitalne – prawdziwa plaga polskiej służby zdrowia.

Szpitale mogą teraz mniej chętnie przyjmować chorych na obserwacje – będą wydawać mniej, ale nie wiadomo, jak na to zareagują pacjenci.

– Do skierowania do szpitala powinien być dołączony komplet dokumentów. A tak nie jest. Pacjenci trafiają do nas z prywatnej służby zdrowia bez żadnych badań, więc to my musimy je wykonywać. Przerzuca się koszty leczenia na publiczne szpitale – mówi Krystyna Grzenia, dyrektor szpitala na gdańskiej Zaspie.

I dodaje: – Z kierunkiem zmian proponowanych przez NFZ się zgadzam. Katalog, na podstawie którego się rozliczamy, wymaga zmian, jest zbyt rozdrobniony. Powinniśmy jednak mieć więcej czasu, by się do niego przygotować. Lepiej nie wprowadzać takich zmian w środku roku.

W tej chwili szpitale rozliczają się na podstawie katalogu opracowanego w 2001 roku. Przygotowują też sprawozdania na podstawie międzynarodowych kodów. Ale te sprawozdania nie są obowiązkowe, dlatego jest w nich mnóstwo błędów. Od lipca to międzynarodowa klasyfikacja będzie obowiązywać w sprawozdaniach dla NFZ.

Na czym polega? Odpowiednie kody mają zarówno rozpoznania i choroby (w klasyfikacji międzynarodowej zwane ICD10), jak i procedury (zwane ICD9). Oba spisy muszą się zgadzać ze sobą: pacjent przyjęty z jakimś rozpoznaniem (ICD10) musi mieć wykonane odpowiednie do tego rozpoznania badania lub leczenie (z listy kodów ICD9). Jeśli rozpoznanie nie będzie miało nic wspólnego z wykonywanymi procedurami lub leczeniem, szpital nie będzie mógł rozliczyć kosztów leczenia takiego pacjenta.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki:

s.szparkowska@rp.pl

– Chcemy wyeliminować sytuacje, w których pacjent jest przyjmowany do szpitala bez określonych powodów medycznych – zapowiada Jacek Paszkiewicz, prezes NFZ.

Z kontroli, którą NFZ przeprowadził w zeszłym roku, wynika, że ponad 60 procent pacjentów przyjętych do szpitala z powodu wstrząsu mózgu nie miała wykonanej tomografii komputerowej ani konsultacji neurologicznej. Pacjenci przyjmowani, by zdiagnozować u nich uporczywy ból, nie mieli podawanych środków przeciwbólowych.

Pozostało 88% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"