- Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych wspólnie z towarzyszącymi organizacjami opracowała strategię dla rozwoju polskiego pielęgniarstwa. Strategię tę przyjął rząd. Niestety, strategia nie jest realizowana. Dialog załamał się. W związku z tym czujemy się w obowiązku protestować i poinformować, że zrobimy wszystko, żeby polski pacjent mógł liczyć na opiekę polskiej pielęgniarki, polskiej położnej - oświadczyła prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Czytaj także:
Rzecznik MZ o szczepionkach na COVID: Na dziś można szczepić 2,25 mln osób miesięcznie
Zofia Małas podkreśliła, że w Polsce są "rzesze absolwentów" pielęgniarstwa i położnictwa, którzy nie znajdują pracy. - Albo proponuje im się za niskie, niegodne wynagrodzenie, albo w ogóle się nie zatrudnia, bo pracodawcy twierdzą, że nie mają pieniędzy na etaty pielęgniarskie - mówiła.
- Natomiast już proponuje się wdrożenie ustawy, która jest procedowana, ściągnięcia z krajów trzecich - mam na myśli kraje wschodnie - personelu medycznego, w tym pielęgniarsko-położniczego - myślę, że jako tańszą siłę roboczą - dodała prezes.
- Będą to osoby, które nie będą znały języka polskiego, bo nie będzie takiego wymogu - ostrzegła. Według niej, dyplomy tych osób "mogą być wątpliwe, często nawet kupione na bazarach". - Nie będzie to weryfikowane tak szczegółowo, jak robił to samorząd pielęgniarek i położnych - zaznaczyła.