– Prokurator Jarosław Duś wrócił do Bydgoszczy na własną prośbę. W lutym wygasła mu delegacja. Nie występowaliśmy o jej przedłużenie, ponieważ chciał wrócić do rodziny – mówi „Rz” prokurator Andrzej Janecki, szef Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Śledczy potwierdza słowa swojego niedawnego szefa. – Zdecydowałem się na powrót z powodów rodzinnych, chcę chronić rodzinę – przyznaje Duś. – Latem ubiegłego roku grożono mi na ulicy, potem przez domofon grożono mojej żonie. Dlatego chcę być z bliskimi. Jestem przekonany, że te groźby nie miały żadnego związku ze śledztwem w sprawie dr. G.
Duś powiadomił o groźbach prokuraturę. Jak przyznaje, żałuje, że nie mógł dalej prowadzić śledztwa, do czego zachęcali go szefowie.
Jak dowiedziała się „Rz”, Jarosław Duś już od kilku miesięcy starał się o zgodę na powrót. Pod koniec października zeszłego roku zwrócił się do ministra sprawiedliwości o skrócenie delegacji do stolicy. – Prokurator krajowy nie wyraził na to zgody – mówi Duś. Musiał więc pozostać w Warszawie do czasu wygaśnięcia delegacji. Jak twierdzi, miał swobodę w prowadzeniu śledztwa przeciwko dr. G. – Nie odczuwałem żadnych nacisków czy sugestii. Ani wcześniej, ani teraz – zapewnia.
Żałuję, że nie mogłem dalej prowadzić śledztwa - Jarosław Duś prokurator